wtorek, 26 marca 2013

Mleczna czekolada i fryzura na Kopernika,czyli jak to dzieci mają w nosie nasze argumenty...

Maciej się wkurzył bo babcia obcięła mu długo zapuszczane włosy na ....Kopernika.:)
Fryzura obciachowa,ale tyle razy prosiłam,by wiązał je w kitkę,lub nosił opaskę.Teraz wygląda jak muzyk rockowy z lat 80-tych,gdy babcia dorwała go w swoje szpony.Trudno,sam sobie winien...
Ja poprawiam nastrój czekoladą.Tak,czasem trzeba odstawić na bok dietę i sprawić sobie małą przyjemność:)Podnosi się poziom endorfin chyba,czyli hormonów szczęścia.Trzeba sobie pomóc samej,gdy nikt nie rozumie,nie docenia,nie kocha.Ale serio,czekolada na lepsze samopoczucie,mam jeszcze ochotę na miły wieczór pod kocykiem z kubkiem gorącej herbaty,przy dobrej lekturze i miłej muzyce.
...No bo ja dziś... rzuciłam palenie.Jestem nerwowa,wściekła i wybuchowa.Wiem,że trzeba się troszkę przemęczyć,ale efekt będzie pozytywny.Dla siebie ,dla dzieci i dla innych,którym to przeszkadza,co jest oczywiście uzasadnione,że przeszkadza,bo to smród i fetor.No i nie zdrowe.No i kosztowne.No i jeszcze szkodzi innym,biernym palaczom.Wstyd by kobieta ,istota delikatna i łagodna-śmierdziała papierosami.Mam ten kompleks śmierdzącego oddechu od długiego już czasu i dziś po raz  któryś z kolei-rzucam to świństwo.Definitywnie,mam nadzieję!W zeszłym roku na wiosnę rzuciłam na trzy miesiące i zaraziłam tą decyzją mamę i babcię.Obie nie paliły..do czasu,aż mój mąż się pojawił na horyzoncie-palacz zatwardziały.Dziś obwieściłam mu ,że w żadnym wypadku nie ma przy mnie pojawiać się w trakcie palenia i jak na razie wychodzi.Zobaczymy,jak długo on wytrzyma,a jak długo ja przy nim...Bo to moja słabość...ale cóż,chyba dojrzałość polega na tym,by zwalczać swoje słabe strony,lub się z nimi pogodzić.Nie pogodzę się ze swoim nałogiem,więc zostaje mi tylko ...walczyć.Może tym razem uda mi się wygrać.
Co jeszcze nowego?Prócz tego,że trwa Wielki Tydzień w Kościele Katolickim,do którego chcąc nie chcąc należymy.Co się robi w tym czasie?A no chyba trzeba się zastanowić nad sobą.Trochę przemyśleć,pojednać się z wrogami,zbliżyć się do przyjaciół.Od cioci Wikipedii:Poniedziałek, wtorek i środa Wielkiego Tygodnia są dniami w sposób szczególny poświęconymi pojednaniu. Był to też czas wielkich porządków, przyozdabiania domów, które jednak należało zakończyć najpóźniej we wtorek.Tyle z ideologicznej teorii a w praktyce?Nic nie zrobiłam jeszcze...Nie tknięty dom,zero klimatu,czy mi się włączy kontrolka?Zobaczymy.Tymczasem muszę uspokoić skołatane nerwy,położyć się wcześniej spać i pozytywnie się nastawić do tych nadchodzących dni.Może trzeba wrzucić na luz,zdystansować się do pewnych rzeczy i poddać rozwojowi wypadków.Tak.Wyluzować.Co ma być to będzie a czas jest najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów.A więc życzę Wam udanych pojednań,porządków,przyozdabiania domów w tym czasie przedświątecznym.A sobie wytrwałości w postanowieniu,by się udało!


Zarwana noc,czyli rozmowy przed świtem....

Wstałam ze zrytym umysłem.Nie wiem sama,czy to dobry będzie dzień.Nic nie piszę,bo nie będę się szarpać.Ech,dobrze,że mam jeszcze szczątki w sobie nadziei,bo inaczej nie dałoby się żyć.http://www.youtube.com/watch?v=x9QKRpALphM