poniedziałek, 28 lipca 2014

Weekend uważam za udany:)

Bo  plan się zmienił.https://www.youtube.com/watch?v=f3KFX_-nttM
Dużo zmian w skrzętnie przemyślanym harmonogramie działań artystyczno-relaksacyjnych .Ale nie żałuję,to był najfajniejszy weekend tych wakacji:)))
A ponieważ jeszcze wakacje się nie skończyły,to jest dobrze.Jest dobrze.
Jutro taniec pingwina na lodzie-wraca junior !
Ale ponieważ Babcia M. będzie z nami jeszcze do piątku,już się cieszę na wieczorne spotkania z zaniedbanymi przeze mnie koleżankami:)Jest lato,jest moc:)
Jedna przyjeżdża z Anglii,druga również z tejże,z trzecią muszę nadrobić zaległości w dialogu,czwarta już jutro mnie odwiedzi ,a piąta czeka na spotkanie od roku.Och,mam ja zaległości...
Ale nic to,lato dopiero na półmetku,więc mam nadzieję odświeżyć kontakty.
Co z moim malowaniem? otóż lekuchno zaniedbane...braki w materiałach( nie mam kiedy wyskoczyć do plastyków),więc ani gruntu do dech,ani papieru do pastelu,a farby też na wyczerpaniu.Pędzle po ostatnim obrazie zaschły na amenus...Tak,czas wakacji to dziwny czas...Ale cóż,życie jest jedno. Przyjdą długie zimowe wieczory,znów uśmiechnę się do białych płócien i będę tworzyć.Teraz czerpię z życia,ile się da,ile można z niego wycisnąć-biorę :)
Pozdrawiam moich wiernych obserwatorów,wybaczcie dłuższe okresy absencji,ale tak to jest u mnie,czasem lepiej cieszyć się tym co się ma w odosobnieniu...nie rodzi to zazdrości ani zawiści innych ludzi.Dobrze,że kryzys minął i wszystko powoli zaczyna  się klarować...dobrze jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz