czwartek, 14 maja 2015

Jestem.

Znów powracam,z nową energią.Bo co nas nie zabije to nas w*urwi i tak jest w moim przypadku.Hehe,więc trzeba założyć zbroję i przeć do przodu( czy jakoś tak...).Nie mogę się poddać,w żadnym wypadku!Wracam do malowania,wracam do roweru,chcę wrócić do pracy.Mam dość,zasiedziałam się.Ale nie będę już narzekać,obiecuję to sobie.

Z bieżących niusów to:
roje pszczół uniemożliwiają pracę na działce...
roje zostaną usunięte w ciągu trzech najbliższych dni...
rower został na działce i nie mam na czym jeździć...
moje prawie już dorosłe dziecko kończy niebawem szkołę i idzie do następnej...
młodsze dziecko uczy się obowiązkowości pod groźbą odwołania letniego obozu(!)
w domu bałagan,czyli jak zwykle,moje rzeczy prowadzą koczowniczy tryb życia...
po za tym bez zmian :D
aha,jutro idę do fryzjera z M. i ze sobą,.czyli z fryzurą a la Star Trek...                                                                                                

Tymczasem dziś nic już nie urodzę,zmęczona jestem i trochę brakuje mi kopniaka na zapęd.Mam wrażenie,że robię wiele rzeczy bez sensu jakiegokolwiek,ale taka już jestem.To takie malutkie spostrzeżenie...No to tymczasem...OYASUMI NASAI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz