poniedziałek, 18 marca 2013

Pomarańczowy balonik,szprotki,truskawki i nowe buty:)

Hmn....dzień zaliczony,a teraz najprzyjemniejsza część wieczoru-kolejne podejście do obrazu.
Ciekawi Was skąd tytuł posta? To taka mieszanina poniedziałkowych wrażeń.Balonik zobaczyłam na Podwalu Przedmiejskim,jadąc tramwajem.Tak sobie podskakiwał frunąc jezdnią,chodnikami ,bezpański,samotny ale jakże pozytywny i osobliwy to był widok:)Uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam,że to będzie zwariowany dzień.I był:)
Teraz dzieci już w łóżkach,idą spać,Maciek zadowolony ze świeżo zakupionych butów, a ja odcinam się od wszystkiego i zaczynam malować.Bo to moja pasja,bo to moja prywatność i mam do niej prawo.Ktokolwiek by powiedział,że mam tego nie robić ,to i tak bym go nie posłuchała.Bo ja przekorna jestem,uparta i wiem,czego chcę.Dziś moi bliscy już wiedzą,że jak mam zamówienie to koniec z moim towarzystwem,hehe,koniec z praniem,sprzątaniem i innymi domowymi robótkami.To nic,że idą święta,że już tuż tuż,że okna tak brudne,aż świata przez nie nie widać.Jest coś ważniejszego do zrobienia.Bo jak ja będę szczęśliwa malując,to inni też będę przy mnie szczęśliwsi.Tak,tak właśnie to sobie tłumaczę:) ....i uciekam w ten swój kolorowy świat.Dobrze mi z tym.
I lubię truskawki!Bo one przypominają mi dzieciństwo.Choć nie smakują tak jak te z mojego ogrodu,to jednak cieszą zmysły.A zmysły pracują,zaraz wykorzystam je patrząc w słońce i dodam mu truskawkowego smaku!