Dziś zrobiłam ponad 30 km rowerem......w większości sama,trochę z Kleksem-ale to już wieczorem było,gdy chłodniej się zrobiło...Rano-upalnie-jazda do pracy jakże przyjemna,wszak lato i słońce,ale pokonanie mojego stałego dystansu (coś ponad 10 km) w takim upale to dla mnie wyczyn jest nie lada.Gdy tylko wchodzę do pracy-zaczynam parować jak czajnik.No i skraplam się....jutro chyba wezmę ręcznik i po prostu pójdę pod prysznic....ale jutro mają być tylko 23 stopnie,więc mam nadzieję na lżejszy dzień.
A teraz trochę o tym,czego nie lubię.Na przykład brudnych,niedomytych naczyń da picia..czyt.-zasyfione szklanki lub kubki.Nie lubię być ignorowana.Nie lubię być niezrozumiana,gdy zależy mi na czyimś zrozumieniu.Nie lubię zawistnych ludzi,nie lubię fałszywców ani tępych rur.I nie lubię gdy ktoś nie dotrzymuje słowa,gdy obiecał...
Teraz czuję przeogromne zmęczenie...idę spać...DOBRANOC