środa, 30 lipca 2014

Minionego weekendu czar rzutuje na szarą rzeczywistość tygodnia w pracy....

.czyli o tym,jak miłe chwile dały mi kopa na nowy tydzień.Bo gdyby nie te fajerwerki i wrażenia sobotniej nocy to chyba nie zniosłabym tego cholernego tygodnia...przede wszystkim dobija mnie skwar w pracy.Gdyby nie chłodniejsze wieczory-chyba padłabym na zawał...Właśnie siedzę metr od wentylatora a i tak pot płynie mi po plecach...jutro ma być chłodniej,hurra!!!
A. właśnie literuje mój post, pytając co piszę.Co ja piszę?co ja paczę?! a takie tam...
Wróciwszy w pracy,zrobiwszy wracając zakupy żarciowo-piciowe,ugotowawszy kompocik ze śliwek i działkowych papierówek,miałam ochotę pójść na wieczorny spacer z A.Jednak przeliczyłam się-usiadłszy przy biurku-z sił opadłam....I tak zamulam teraz,za 10 minut będę w łóżku,włożywszy w uszy słuchawki -wezmę się za Sens,kupiony parę dni temu.Utknąwszy na pierwszym artykule-nie miałam czasu przeczytać...i tak-mam plan nadrobić zaległości....Przeczytawszy jak zwykle od dechy do dechy-odpłynę w krainę snu...hehe...Tyle z rozrywki w dniu dzisiejszym.Napisawszy post-z czystym sumieniem wobec samej siebie-pójdę stąd...tobie życząc spokojnej nocy...Twoje wakacje niedługo się zaczną,do moich jeszcze trochę...Jeszcze wiele pracy przede mną-jutro czwartek,weekend w ,,fabryce" i kolejny tydzień pracujący...Będzie dobrze,tylko niech się ochłodzi.Tego sobie życzę,deszczu,burz i więcej fajerwerków.Tak.Tymczasem siebie oraz swoje nocne markowanie kładę do łóżka,rozprostowawszy kości będę czerpać ze snów to co najpiękniejsze:)Skończywszy relację bieżącą-żegnam się.Pa!

Powrót Godzilli,czyli jak A. chciał ujrzeć dużą ,,oponę" i jak bardzo zachwycał się skokami z bungee ...

Dziś pot lał mi się po tyłku-brzydko mówiąc.Wykładając chleb z foremek w białym nylonowym kitlu i rękawicach spawalniczych wyglądałam komicznie zwłaszcza,że pot wlewał mi się do oczu strużkami cieknącymi po skroniach.Sama nie wiem co wolę-pracę fizyczną czy artystyczną? Głupie pytanie,bo nie da się twórczo wykładać chleba,ale też nie da się z tej twórczości wyżyć,bynajmniej w naszym pięknym kraju...Dziś chodzą mi po głowie myśli jak tu wykombinować kolejną wystawę.Bo szczerze dość już mam tego sezonu.Wprawdzie wakacje dobiegają półmetka,ale czuję się zmęczona każdym kolejnym dniem coraz bardziej.Czy za dużo na siebie wzięłam,czy też sytuacja mnie do tego zmusza-nie ważne ,ale mam olbrzymią ochotę na jakiś wernisaż.Z dobrą organizacją jestem  w stanie zorganizować go choćby w Paryżu,ale czy warto?Czy warto pchać się na salony? By znowu obejść się smakiem?Te i inne pytania zapełniają moją główkę.Bo ja artystka jestem,może ze spalonego teatru,jak powiada moja Mama,ale w końcu artystka...I mam parcie na sukces.A tu lipa ogólnie rzecz biorąc,bo od miesiąca nic nie powstało,bo swą energię poświęcam pracy zarobkowej.Bo muszę kupić sobie farby,bo potrzebuję nowych czystych płócien,bo chcę mieć też jakieś przyjemności.W sensie wyjścia gdzieś z dziećmi,zabrania ich na statek,opłynięcia zatoki,wycieczki rowerowej w nowe miejsca,weekendu za miastem itd itp.No i troszkę dla siebie...chwil spokoju i chilloutowego luzu.Marzy mi się zamek w górach,z trzysta sześćdziesięcioma pięcioma pokojami i dziewięćdziesięcioma dziewięcioma wieżami.I jak mi Bóg miły-pojadę tam!Sama!
Tymczasem powrócił A.-mały opornik społeczny,wielki buntownik i złośnik :)
Słodki jak miód i ostry jak papryczka chilli.Takiego go stworzyło moje macierzyństwo.To dobrze czy źle-zapytasz.Otóż to najlepsze co mi się przytrafiło w życiu zaraz po M.On dodaje mi wigoru,napełnia energią,oni razem napełniają mnie adrenaliną jak nikt inny.I kocham to moje rozwrzeszczane towarzystwo pt. synowie,ale kocham bezwarunkowo,jacy by oni nie byli.Jeden boi się robali,a drugi zawsze znajdzie coś,czego inni nie zznajdują....fffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffDobranoc..padam...

poniedziałek, 28 lipca 2014

Wiem,że radę sobie dam.

https://www.youtube.com/watch?v=TeXNBKzBISg  
Moje marzenia urzeczywistniają się powoli...Kiedy spełnią się moje sny?Może to już się dzieje a ja tego nie zauważam? te i kilka podobnych pytań nasuwają się dziś...Dlaczego czasem mówimy coś czego nie chcemy powiedzieć,dlaczego robimy coś wbrew sobie,czego robić nie powinniśmy...Ale bywa i tak,że spotykają nas sytuacje nieprzewidziane,taka dziś spotkała mnie.Pani z Alzheimerem weszła do nas do pracy na mojej zmianie...Padło na mnie-musiałam reagować.Telefon na 112,potem połączenie z policją.Rozmowa z osiemdziesięcioletnią kobietą(dam 100% że to Choroba Alzheimera) dość ciężka....
A jednak moje szkolno-praktyczne zajęcia sprzed kilku lat pomogły mi  uporać się z sytuacją.Ale nic....CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI  i tymże akcentem kończę na dziś-zmęczona i tyle....

Weekend uważam za udany:)

Bo  plan się zmienił.https://www.youtube.com/watch?v=f3KFX_-nttM
Dużo zmian w skrzętnie przemyślanym harmonogramie działań artystyczno-relaksacyjnych .Ale nie żałuję,to był najfajniejszy weekend tych wakacji:)))
A ponieważ jeszcze wakacje się nie skończyły,to jest dobrze.Jest dobrze.
Jutro taniec pingwina na lodzie-wraca junior !
Ale ponieważ Babcia M. będzie z nami jeszcze do piątku,już się cieszę na wieczorne spotkania z zaniedbanymi przeze mnie koleżankami:)Jest lato,jest moc:)
Jedna przyjeżdża z Anglii,druga również z tejże,z trzecią muszę nadrobić zaległości w dialogu,czwarta już jutro mnie odwiedzi ,a piąta czeka na spotkanie od roku.Och,mam ja zaległości...
Ale nic to,lato dopiero na półmetku,więc mam nadzieję odświeżyć kontakty.
Co z moim malowaniem? otóż lekuchno zaniedbane...braki w materiałach( nie mam kiedy wyskoczyć do plastyków),więc ani gruntu do dech,ani papieru do pastelu,a farby też na wyczerpaniu.Pędzle po ostatnim obrazie zaschły na amenus...Tak,czas wakacji to dziwny czas...Ale cóż,życie jest jedno. Przyjdą długie zimowe wieczory,znów uśmiechnę się do białych płócien i będę tworzyć.Teraz czerpię z życia,ile się da,ile można z niego wycisnąć-biorę :)
Pozdrawiam moich wiernych obserwatorów,wybaczcie dłuższe okresy absencji,ale tak to jest u mnie,czasem lepiej cieszyć się tym co się ma w odosobnieniu...nie rodzi to zazdrości ani zawiści innych ludzi.Dobrze,że kryzys minął i wszystko powoli zaczyna  się klarować...dobrze jest.

środa, 23 lipca 2014

Smutek,samotność i ja.

Bo jakoś tak dziś....
W pracy ok,dziś był lepszy dzień.Lepszy niż wczoraj.Ale to jeszcze nie jest to ,co powinno być,jeśli chodzi o całokształt...Moje poglądy czasem kłócą się z rzeczywistością,cóż...To peszek,tylko nie wiem,czy mój czy innych...
Miałam malować,wyszło jak zwykle,czyli kilka fotek wykonanych przez moją Mamę,zabawa nową elektryczną lokówką do włosów,i jakoś tak wieczór upływa leniwie.Wiem,że powinnam się wyspać,bo balkony pod oczami,ale mam czas...
Chcę namalować moją kicię.Śpi na stole,akuratna modelka do mojego podobrazia,które dziś dostałam od Mamy.Więc znikam stąd,pa!








niedziela, 20 lipca 2014

"Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"? - Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy". - Stworzyć więzy? - Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie... ... - Nie ma rzeczy doskonałych - westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu... ... Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu. - Proszę cię... oswój mnie - powiedział. - Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy. - Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!


czwartek, 17 lipca 2014

We'll run where lights won't chase us Hide where love can save us I will never let you go.

https://www.youtube.com/watch?v=qMxaWIfWP1M&feature=youtu.be

I wszystko zaczyna się układać w całość.Spokojny sen może nadejść.I dobrze:)
Czy zamknięcie czegoś oznacza otwarcie czegoś nowego?Czy na odwrót?A może to wszystko przechodzi płynnie ,jedno w drugie?Życie jest tak diabelnie zagmatwane i aby odnaleźć się w nim,trzeba palca Bożego.Czy też tchnienia weny,jak kto woli,momentu oświecenia.Bo dla jednych sensem życia jest $, dla innych ,,jurki",a dla jeszcze innych...hmnnnn....twórczość?
Tak,twórczość.Sztuka zrobienia czegoś nowego,stworzenia czegoś swojego-od siebie z serca,z własnej natury,z własnego użytku stworzenie czegoś dla innych:)Dobrze to rozumiem???
Boże,do Ciebie zwracam się z prośbą o oświecenie.Modlitwa o objawienie musi się wreszcie spełnić.W moim ,jedynym dla mnie możliwym wydaniu.Bluźnię przeciw Bogu? Chyba nie,bo go dziś ujrzałam.
,,Bóg jest Sędzią sprawiedliwym,który za dobre wynagradza a za złe karze."
Co chcę Ci powiedzieć? chyba wiem,czego szukam,chyba wiem,że MOGĘ to mieć,chyba czuję co się może zdarzyć.To jest harmonia ,której szukałam,to jest spokój,którego mi brakowało ,to jest droga,którą dążyć chcę.Co by się stało,gdybym Cię nie odnalazła?W grzechu trwało by moje jestestwo, trwałabym w tej przysłowiowej ,,czarnej dupie",w ciemnogrodzie emocjonalno-uczuciowym.A tak?Wszystko staje się prostsze:)
Czy posuwam się za daleko?W swoich wyobrażeniach o tym,czym,kim Jesteś dla mnie?Może to moje urojenie,jak ta wczorajsza Czarna Puma,którą ujrzałam w monitoringu przed moją pracą?Nikt mi nie uwierzył wiem,ale ja ją naprawdę ją WIDZIAŁAM!
Wiem,teraz muszę to namalować,by udowodnić sobie,że potrafię,że widzę więcej i czuję więcej niż inni...wywyższam się? o nie,ja tylko mówię to,co czuję.Kropeczka nad i.
Ktoś kiedyś śmiał się ze znaków,których znaczenie opatrznie rozumiałam podczas jednego ze swoich życiowych zakrętów.Tak,tabliczki,znaki drogowe,napisy które rzucały mi się w oczy podczas spaceru w miejscu dość specyficznym(z uwagi na swoją prywatność nie przytoczę gdzie to miało miejsce)powodowały moją reakcję ,dziwaczną dla innych.Cóż.Nie każdy to rozumie,ale wiem,że do dziś znaki mówią wiele,jeśli potrafimy je prawidłowo odczytywać.Czytać,patrzeć i rozumieć oraz widzieć oto sens.
No dobra,dość filozofii i semiotyki na dziś,czas na sen,jutro ciężki dzień.Wprawdzie to już będzie czwartek,ale przede mną jeszcze wiele dni pracy bez wytchnienia.Jednak wieczory są ostatnio ciche,miłe i spokojne,a zdecydowanie tego było mi trzeba,o tak:)
Czy jutro wstanę z ciężką głową?Mam nadzieję,że nie,wiem,że jutro( a właściwie dziś) zaczęło się pięknie,kilka godzin snu zrekompensuje braki higienicznego trybu życia bez połowy rodziny.Piszę sobie dość zagmatwanie,ale to nie jest ważne,istotne,że ja wiem,o czym piszę,hehe.A Ty się domyśl:)))Jeśli chcesz,jeśli tego potrzebujesz,jeśli tego pragniesz.Bo wiem,że jesteś tam,po drugiej stronie tęczy,po drugiej stronie lustra.Jeśli nawet jesteś za siedmioma górami i siedmioma rzekami,gdzieś,na białym rumaku pomykasz przez bezkres błękitnego nieba-znajdę Cię.

środa, 9 lipca 2014

Sezon.

Sezon rozpoczęty.Co jest w ludziach,że latem im palemka odbija?bo tak jakoś mi się nasunęło,refleksyjnie na skutek wydarzeń ostatnich dni.Bo głównie palemka odbija facetom,a i kobiety niewiele od nich odstają,hihi!A więc sezon rozpoczęty.Z dzisiejszych nowości: agrest odchwaszczony,zerwany ten już dojrzały.Mówię o działce oczywiście.Komary atakują,jestem cała pokąsana.Wolałabym być pokąsana przez innego zwierza,ale ten nie wykazuje chęci kąsania...Haha.Jak zwykle-kwestia czasu,trzeba się uzbroić w cierpliwość.Każdego zwierza kiedyś dopadnie głód!

      Wczorajsza noc mega męcząca.Najpierw jakiś dziwny telefon o 2.30,niby pomyłka...potem męczące sny,jakieś poplątane w swojej treści.Nie takich snów sobie życzę...w każdym razie w owym śnie byłam kierowcą samochodu,samochód zarekwirował mi BOR z powodu takiego,iż został w nim zamurowany(!) jakoś ładunek.Więc będąc kierowcą-przestałam być właścicielką auta,a w mojej pracy działy się rzeczy niesamowite i nieprawdopodobne!Oto taka retrospekcja z ubiegłonocnego snu,o dziwo-zapamiętałam sen dość dokładnie,co zdarza mi się rzadko pomijając sny o podłożu erotycznym :)))Podsumowując: czego to upał nie robi z ludzką wyobraźnią!!!No,ale ponieważ nie można żyć w świecie wyobraźni ( czyżby?) to wróciłam do żywych 7.30 i rozpoczęłam swoją dniówkę.Praca od dziesiątej do osiemnastej,jak zwykle szybka kawa rano,prysznic,make-up,nawet śniadanie zjedzone pomimo porannego pośpiechu,tłoczny i duszny tramwaj i długi dzień w pracy...Potem działka,piwko Ciechan miodowy i relaks przy muzyce.Teraz kończący się wieczór,dość szybko płynący...i pora na Telesfora...ot,moje wakacje.No,ale czas laby już się dla mnie skończył,lata poświęcone dzieciom i rodzinie minęły szybko,teraz czas aktywności zawodowej,jeśli można tak to nazwać,czas kiedy trzeba sobie wyrobić prawo do emerytury. Buhaha,to jakaś abstrakcja!
     https://www.youtube.com/watch?v=G7mk2lDgdSETymczasem powiem Ci dobranoc,nie będę już bzdurzyć,serio,to muszę się wyspać dziś,bo kto wie,co przyniesie jutro.A sny niech przyjdą,dobre,spokojne,mogą być erotyczne;)))PA!!!

wtorek, 8 lipca 2014

Maska anty-stres na twarz i luźne gatki,czyli wolny wieczór i ja.

Bo wczoraj zaszalałam,no to dziś trzeba odpocząć.4:0 dla Niemców.1:0 dla mnie,czyli jak wygrać z samą sobą i własnymi pragnieniami.Recepta jest prosta.Pójść na plażę z przyjaciółką,wypić kilka piw i wracać do domu z buta,napisać coś mega niestosownego do kogoś mega nieodpowiedniego o porze wysoce niekulturalnej.Ot,cała filozofia.I jeszcze śmiać się z samej siebie :D
Dziś upał,dość męczący dzień,ale udany.
Ponieważ wczoraj już nic nie napisałam,dziś nadrabiam zaległości.Co się odwlecze to nie uciecze.A apetyt rośnie w miarę jedzenia.Więc mój apetyt wzrasta wprost proporcjonalnie do skosztowanych delicji.Słodkie ciasteczko z ananasowym nadzieniem ma się o niebo apetyczniej do moich ulubionych czekoladek z miętowym nadzieniem.Zjadłabym...
Ale ponieważ jestem na przymusowej diecie,nie ma ani miętowych czekoladek ani ananasowego ciasteczka.No i co ja mam począć?!Tęsknię za tą słodyczą,brak mi zapachu,smaku,brak aksamitnej konsystencji rozpływającej się delikatnością.Zaleciało erotyką...hmnnn....bo to taka pora.Gorąco jest.
Na twarzy maseczka z żółtą glinką,radio w tle,mecz na wizji,spokojnie i cicho.Tylko czegoś brak,kogoś też...
Nic już mówić nie będę,powiem tylko,że naga prawda jest taka,że czuję się cholernie... głodna.Tyle.

sobota, 5 lipca 2014

Saturday night.

Nic ciekawego.Dżem z czarnej porzeczki w słoikach,posprzątany dom,kot na swoim miejscu.Mój sobotni wieczór nudny, o żesz, nic się nie dzieje.Pojechałabym na plażę,usiadłabym na rozgrzanym lipcowym słońcem piasku i zanurzyła stopy w chłodnej wodzie...Niewiele chcę,ale i tak nic z tego,nie ma z kim...
Bo wszyscy zajęci,bo każdy goni za swoim ogonem,tylko ja zatrzymując się na chwilkę spostrzegam,że ten świat jakiś pokręcony jest...zwłaszcza męska jego część.Tak,cięta na męską populację zadowalam się swoimi starymi sprawdzonymi sposobami na samotność.I już!
Dzień upalny,chyba pierwszy tak ciepły tego lata.Po powrocie z pracy zjadłam knedle z truskawkami i odjechałam na dwie godziny....Ze zmęczenia.Teraz,po wykonanych pracach domowych zapuszczę sobie jakiś film i postaram się rozkoszować moim wielkim łóżkiem w którym tylko ja i moje sny.
Mówię grzecznie dobranoc.Bo ja grzeczna dziewczynka jestem,bez ekscesów,bez szaleństw,bez zbędnych emocji...żegnam się dziś z Tobą,na chwilę.Tylko noc minie i nadejdzie nowy dzień,ciepły,słoneczny...Pójdę na plażę i zanurzając stopy w wodzie-pomyślę o ...Tobie.

środa, 2 lipca 2014

Tęczowy most.

      Są takie rzeczy,do których lubię wracać.Takie miejsca,tacy ludzie.Takie obrazy...
Dziś dzieci pozostały wywiezione na wieś...Dostałam ,,za dzieci'' wiadro wiśni,z których właśnie produkuje się nalewka :D oraz konfitura.Mniam.
Marzy mi się burzowy wieczór lipcowy,pioruny,grzmoty i miłe towarzystwo wiśniówki,lub czegoś równie słodkiego(...)
Tymczasem słucham sobie naprzemiennie dwóch utworów...w kółko prawie...Pierwszy dość nostalgiczny,drugi romantyczny,czyli zupełnie w moim stylu...
https://www.youtube.com/watch?v=kZuYff81-Fc
Wszystko ma swój czas...o tak.Tylko dlaczego niektóre rzeczy tak szybko się kończą.Więc chodź ze mną nad staw.

Jakoś tak spokojnie i cicho w domu...Dziwnie ale przyjemnie ( wakacje! ).Należy odpocząć.
Dziś zajęta wisienkami,jutro mam zamiar przejść do rzeczy konkretnych,czyli to,co w sercu przelać na obraz...Bo tęsknie do swego malowania.A,poprawić Paryż i można wziąć się za nowe rzeczy.Mam na to cały miesiąc.
Emocje?Zbudować tęczowy most...:)https://www.youtube.com/watch?v=KIKMEotn8pkJutro,prosto do mej miłości.Dobranoc,słodkich wiśniowych snów w kolorze tęczy:)