środa, 29 czerwca 2016

Co za dzień.

Bo to był ciężki dzień.W pracy kolejny sukces,lecz nie cieszy tak jak powinien...Demotywacja mnie ogarnia...

Cóż,niektóre rzeczy są nie do przeskoczenia,nie mamy na to wpływu.Tak jak na przykład to,że czas biegnie.Siedemnaście lat temu urodził się mój synek.Jutro mija 17 lat,gdy pojawił się na świecie.
Tysiąc pięćset gramów cudu narodzin.Z jednej strony cieszę się,że go jeszcze mam przy sobie,nim wyfrunie z gniazda.Z drugiej myślę-kiedy to zleciało?!Nie tak dawno karmiłam go swą piersią,woziłam w wózeczku,lulałam do snu.A on taki już duży!!!
Jestem dumna ze swych dzieci.Mały niedawno latał w pampersach a teraz lata z kolegami po podwórku,a do domu wpada tylko spać i zjeść.Moje macierzyństwo czuje się spełnione,siedemnaście lat zmagań,siedemnaście pięknych lat z miłością obustronną <3
Młody robi jutro imprezkę na działce urodzinową i zapowiedział mi,żeby nie zrobić mu tylko  rodzinnego nalotu :)hehe,starzy to wstyd?!
Co więcej Ci opowiedzieć?Nic więcej nie napisze,bo właśnie zorientowałam się,że jest 00:10.spadam stąd.
Życzę dobrej nocy.