niedziela, 12 maja 2013

Niedzielne spotkania,czyli jak zjeść obfity obiad nie objadając się,powiedzieć coś ważnego i takie tam...:)Czyli niedziela z rodzinką

Niedziela,mało aktywna,wręcz leniwa.Jednak eksploatuje,bo czuję się na maksa zmęczona...Rano budzik 6.10 zbudził mnie jak co dzień(zapomniałam go wczoraj wyłączyć)i tak leżałam sobie do dziewiątej w ciszy i relaksie rozkoszując się ....wolnością osobistą.Dzieci jeszcze spały,mama krzątała się po kuchni dość cicho jak na niedzielę(!)Moje myśli wolne oscylowały wokół tego,co ostatnio się wydarza.Nie powiem,że nie był to najprzyjemniejszy poranek od bardzo długiego czasu,dla mnie,samej.Czuję powolutku,jaki wpływ ma na mnie pewna przyjemna lektura pewnej tajemniczej księgi.Czytam ją z ciekawością,każdego niemal dnia odkrywam nową jej kartę,nie kryjąc przy tym obezwładniającej przyjemności.Bo ta lektura zmieni moje życie,tak podobno ma się stać.Sama to sobie postanowiłam i sama się tego trzymam.Umysł ponad nastrojem,to mnie kręci,to mi daje nadzieję,że to nie jest przypadek nie do odratowania:)Znaczy,że ja nie jestem takim przypadkiem,w co dotąd wierzyłam,bo tak mi było pisane.Wiem,że to,co dzieje się wokół tak naprawdę zależy ode mnie,od nikogo innego,bo to jestem panią swego życia i nikt nie może mi narzucić jak ono ma wyglądać.Kropka.Człowiek jest to najważniejsza istota na świecie ,każdy ma prawo podejmować własne,samodzielne wybory,i już wiem,że powoli to zaczyna się zmieniać.Cele?Taki temat ostatnio temat,, do przerobienia".Czego się spodziewam po tej tej mojej ...terapii?Muszę samodzielnie odpowiedzieć na te pytania,nikt tego za mnie nie zrobi.Więc myślę o tym intensywnie ostatnio,czasem mało na to czasu pośród codziennych obowiązków,ale staram się wykorzystać każdą cenną minutę na pracę ..nad sobą.Bo chcę być lepsza,lepiej się wyrażać ,lepiej komunikować.Z ludźmi,którzy znaczą dla mnie wiele.A jest ich sporo,tak.To cieszy.Cieszy mnie to też ,że ludzie mi bliscy lub dalsi,mówią mi rzeczy których nigdy wcześniej nie kodowałam,a teraz wżerają się w moją psychikę i utrwalają moją wiarę w siebie.Tak,było mi to cholernie potrzebne.Dość toksyczna sytuacja do tej pory wokół mnie w której trwałam jak w amoku,powodowała wiele niepotrzebnych kwasów,które mnie niszczyły wewnętrznie...Teraz wiem,że dobrze się stało gdy postanowiłam poddać się próbie.Bo ta próba wzięcia swego życia w swoje ręce spowoduje coś,co było mi niezbędne do ...chyba szczęścia.:)Bo przeszłam już etap katharsis ,gdy napisałam ,,Krzykiem malowane".Wyzbyłam się swoich traum,podzieliłam się nimi ze światem.Kto zechciał mnie lepiej poznać-przeczytał Zofię Bąk,czyli mnie właśnie.Kto się tego bał,wcale nie wziął jej do ręki.Rękopis leży gdzieś w okolicy biurka,każdy może po niego sięgnąć,kto tylko ma na to ochotę.Ale to już temat przebrzmiały,bo ewoluowałam od tamtego czasu.Owszem,miałam potrzebę wyrzucenia z siebie tych wszystkich ciemnych tajemnic,ale teraz już wiem,że mam do nich dystans.Moje przeżycia nie mają już takiej mocy destrukcyjnej,jak wtedy,nie niosą ze sobą tylu emocji i cierpień.Szkoda tylko,że niektórzy nie starali się do tego eseju sięgnąć,mimo,że mieli podane pod nos.Jednak nie chcieli ,bo tak naprawdę im na mnie nie zależało.Bolało,niosło rozczarowanie...długo nie mogłam się z tym pogodzić.Teraz już wiem.
Że nie warto było im tego dawać.Bo oni nie chcą wiedzieć,bo się tego boją ,bo ich to przeraża,nie rozumieją.Wolą uciekać w świat wyimaginowany,serialowo-powieściowo-komediowy a życiowy realizm ich nie bawi.Trudno,ich strata...Ja tam wolę życie prawdziwe. choć boli czasem bardzo,ten trudny wspólny trening,to ja wybieram właśnie to!Cóż więcej mam powiedzieć.Dziś piszę tu,nie muszę publikować nigdzie indziej,szukać wydawcy,szukać sponsorów,sama jestem sobie sterem i okrętem.Chcesz -wchodzisz,nie chcesz-wychodzisz.Twój wybór.I wiesz co?Dynda mi to jak kilo kitu na agrafce,czy to się sprzeda.Bo nie o kasę tutaj chodzi.Chodzi o moje wybory.Te,które podejmuję teraz to najtrudniejsze od wielu lat,najważniejsze od wielu lat i najbardziej  KOCHAM MMOJEGO MAĆKA XDDDDDDDDDDDDDDDDD*********############^^^^^^^^^&&&&&&&&&&&&&&&...To pisał mój syn pierworodny.Odeszłam na chwilę od komputera....

Kontynuując temat powiem jeszcze tylko tyle,że teraz wiem,że dzieje się coś ważnego,czego sama byłam zaczątkiem.Na swoje własne życzenie mam to,co mam.A mam już bardzo wiele!Ten na przykład popis wyżej wymieniony,to jeden mój życiowy sukces,drugi właśnie leży w łóżku zajadając kolację,nikt mi tego nie zabierze,bo to moje jest szczęście.Nie żałuję niczego,co się stało do tej pory.To jest moja walizka(pełna cudów) i albo przyjmujesz mnie z nią albo nie wchodzę wcale do tej gry.Myślę,że doskonale się rozumiemy,mój czytelniku.Oj,rozpisałam się.Czy nie za wiele jak na jeden raz? Oj tam,oj tam,w sam raz:)Teraz posłucham sobie muzyki i Tobie też podsyłam :
https://www.youtube.com/watch?v=WjjlHWUmErs

Słuchając Ciebie...

https://www.youtube.com/watch?v=cwknT8V3Cas....wsłuchuję się w siebie i wiem,że ideał istnieje.Może to banalne i nie do wiary,ale wiem,że zdarza się coś,co zdarzyć się może tylko raz.Nie pytaj mnie ,skąd to wiem,bo ja odpowiem,że kobiety to czują inaczej.Nie pytaj mnie...
Świat oszalał.
Czarodziejka.Jestem.Nią.Tylko dla Ciebie,wiesz,prawda?
Kolorowych snów życzyć Ci chcę,choć Ty pewnie jeszcze nie śpisz,ja też nie...Zbyt wiele wrażeń by zasnąć.Z ciepłym i wilgotnym wspomnieniem położę się i pomyślę,o czym mogłabym z Tobą porozmawiać jeszcze.Bo ciągle mi mało...Zbyt krótki czas został nam dany,ale cieszę się z każdego dnia,z każdej chwili,z każdego spojrzenia.To magia jest.I jeszcze dziś ten pan z kwiaciarni,tak jakby rozgryzł mnie na dzień dobry,WOW!
Myślę sobie,że już piszę i mam oczy na zapałkach ze zmęczenia.Ale to jedyna nić porozumienia,jedyna droga do Ciebie.Może jutro to przeczytasz  i zreflektujesz się,że kłamstwo ma krótkie nogi,bo ja i tak wiem,że zaglądasz tu regularnie;)A teraz ja idę spać,śpij dobrze i Ty.