piątek, 30 maja 2014

Życie tak kruche jest...

https://www.youtube.com/watch?v=kFeMYSdvb20
Ten teledysk mnie rozwalił.Łza zakręciła się w moim oku...
Dzień z d*py,wieczór tak samo...
Nie chce mi się nic,jutro piątek a tu zero radości.Nie maluję,nie piszę,nie ma mnie...Bo jaki sens ma to wszystko? Nie wie nikt co się może stać...Nie wie nikt co się jeszcze zdarzy...

Dziś tęsknię za Tobą,bo właśnie dziś na tęsknotę mi się zebrało.Dlaczego?bo ileż można szarpać się z tym wszystkim samotnie,ileż można żyć z nadzieją,że coś się zdarzy...A tu zamiast lepiej jest coraz gorzej.Cholerne komisje,złodziejskie zusy i takie tam... problemy przyziemne...Nie mam siły...Urzędasy coś chcą od ciebie a ty człowieku martw się i kombinuj. Do bani...
I nawet ma kochana praca nie uszczęśliwia mnie tak jak zwykle.Miałam nadzieję,że po fatalnym weekendzie odetchnę w pracy i jakoś ten tydzień stanie się znośniejszy.Pomyliłam się.Kryzys mam.Nie tylko twórczy.Depresja wiosenna? Zauważam huśtawkę nastrojów,nie umiem rozmawiać o tym,bo to trudne jest.Tendencja zwyżkowa ,potem dół totalny i tak...w kółko.A ja nie chcę wiele do szczęścia i tylko pozostaje nadzieja,że się ogarniesz i podejmiesz krok w moim kierunku.No dobra,bo powiem za wiele...
Niech mój smutek nie będzie wyznacznikiem stanu faktycznego,bo to pewnie moje urojenia.Tymczasem żegnam się zblazowana i zrezygnowana....bo życie jest do bani,przynajmniej dziś;)A na dobranoc powtórnie Monika Urlik w dobrym,odpowiednim do sytuacji klimacie:
https://www.youtube.com/watch?v=RHkhj31PL2k&list=PL48C8C341D9F4BE7B

czwartek, 29 maja 2014

Twoja dłoń.

https://www.youtube.com/watch?v=XthbAm1EVzQ

Mijają dni,godzina za godziną toczą się...
Smutek,samotność,nostalgiczne piosenki towarzyszą mi dziś.Bo pada deszcz...Bo pusto jest w moim świecie dziś.Bo zimno i chłód.Ech.Nie ma co się rozpisywać,w takim nastroju nic twórczego nie powstanie.Do widzenia.Do następnego razu...

poniedziałek, 26 maja 2014

Dzień Matki.

Bo moje kochane dzieciaki pamiętały o mnie:)
A. przygotował wspaniałe przedstawienie w przedszkolu, M. kupił mi prezent za swoje pieniądze:)Cudowne dzieci mam!

niedziela, 25 maja 2014

(...)

Bo zła jestem okrutnie-portret mi nie wyszedł...Miała być nastolatka-wyszła-30-latka:(((Tak stwierdziła moja bratowa o potem mój brat...Podczas poprawiania wściekłam się potwornie i portret wylądował w koszu...Tyle z mojego zarwanego wieczoru sobotniego.Więc musiałam narysować jeszcze raz,z jakim efektem-sam  widzisz.Myślę,że jest lepiej,złagodziłam jej rysy twarzy,nie przerysowałam tym razem chyba...No i w ten oto sposób mój weekend wyglądał zupełnie inaczej,niż mogłabym sobie życzyć.Bo wczoraj imieniny u I. Nagrzeszyłam oczywiście dietetycznie,znaczy antydietetycznie. A co tam,wszystko mi jedno...I tak nikt nie zwraca na mnie uwagi...!
Dziś goście,znaczy posiadówa obiadowo-alkoholowa,z okazji jutrzejszego święta.Bo jutro Dzień Matki,czyli po trosze i moje święto,które będę obchodzić w przedszkolu u A.
...w sumie to nie mam najlepszego nastroju...nie chce mi się gadać,nie chce mi się pisać.Niech już będzie poniedziałek,wpaść w wir zajęć,zająć się pracą...
Nie mam nic ciekawego do powiedzenia,w związku z tym idę sobie stąd.Jutro z pewnością będzie lepiej...Tylko niech ta niedziela już się skończy.
Aha,nadmienię tylko gwoli wyjaśnienia,że zamek pancerny do domku pod winoroślą rozbrojony.Można wejść,otworzyć,zamknąć........tylko ciekawe na jak długo....Ech,humor mój fatalny...bo nie tak miało być...nie tak...
Dobrej nocy...choć szału nie ma,to może sny przyjdą słodkie...pomarzyć dobra rzecz;)

drugie podejście do Pauliny...


Paulina

piątek, 23 maja 2014

Ślusarz potrzebny od zaraz.

Bo cholerne drzwi nie chcą się otworzyć...To chyba jakiś znak jest,żeby za bardzo się nie angażować w działania ogrodniczo-relaksacyjne,bo lepiej jest malować obrazy zamiast ścian.Ale i te ściany ktoś(czyt.ja)musi pomalować...więc dylematy,kto co zrobi na działce i czyja praca bardziej się opłaca.Ale nieważne,powolutku wszystko się ogarnie,mam taki zamysł.A potem to już tylko pełen relaksik,luz blues.No.
Teraz 23.24-późno,prawda?Słuchając pewnego bardzo energetycznego kawałka-wybieram się spać.Niektórzy inaczej spędzają wolny czas,ja piszę swój dla Ciebie pamiętnik.To taka forma wspomnień,retrospekcji,rozważań oraz dość głębokiej autoanalizy.Czy mi to pomaga?No pewnie,myślę sobie jaka to ja jestem zajebista,skoro tyle ludziów mnie czyta,ogląda,podgląda.Hehe ...i skromna!
Juan Carlos jest the best,Monika w duecie też wymiata.Energia i moc:)http://muzyka.onet.pl/pop/the-voice-of-poland-monika-pilarczyk-i-juan-carlos-cano-spiewaja-jozek-nie-daruje-ci/6s6pm Kawałek nie do zdarcia,prawda?
I tym pozytywnym akcentem żegnam się dziś,sprzed zamkniętych drzwi domku pod winoroślą pozdrawiam i życzę Ci bardzo udanego weekendu,niech moc będzie z Tobą!!!tyle,no to.....PA!!!

Piątek,weekendu początek!!!

Bo dzień zaczął się dobrze całkiem.Pobudka 3.45 i śniadanie oraz kawa.Szybki prysznic, make-up roboczy i ubranie się -czyli standard:)Nowością jest śniadanie w domu zdrowe,pyszne pachnące(jogurt grecki plus otręby....)oraz przygotowanie drugiego śniadania do pracy(kanapeczka z żytniego z kiełkami).I jazda,jak zwykle tramwaj 5.14,długa droga z radiem zet w tle.
Dziś udany dzień w pracy,nie zasypiałam na biurku,pełna pozytywnego nastawienia jakoś się ogarnęłam:)
Propozycja zjedzenia główki czosnku na poprawę humoru rozbawiła mnie hehe.Niektórzy to mają poczucie humoru,prawda?Czosnku nie skosztowałam,natomiast chętnie spróbowałabym czegoś słodkiego,o smaku malin lub ananasów.Ale na deser to muszę swoje odczekać.
Dzień upalny,podobny do ubiegłorocznego sezonu,taki na maxa pozytywny.Wraz z koleżankami z pracy szybko się uwinęłyśmy,więc teraz nadszedł czas tylko dla mnie-zasłużony odpoczynek.Jeśli pogoda dopisze-będzie dobrze,dość sporo obowiązków początkującego działkowca,trzeba przede wszystkim truskawy podlać,bo inaczej padną i nie będzie plonów.Czekam na resztę domowników,zbieramy się i wyruszamy do mojego magicznego domku pod winoroślą.:)o tak!
Nie jestem bardzo wymagająca,ale potrzebuję troszkę czasu dla siebie.Muszę go wygospodarować pomiędzy jednymi a drugimi obowiązkami.Czas na malowanie- oczywiście, bo to moja odskocznia.Od szarości dni.Bo choć każdy dzień jest inny,każdy przynosi nowe szanse ,nowe wyzwania ale też niesie ze sobą rutynę.I od tego muszę uciec,bo tego nie trawię.Jestem artystką,dlatego nienawidzę wstawać rano,spieszyć się gdziekolwiek,ani robić rzeczy,które nie sprawiają mi frajdy.A jeśli to robię bo muszę,to potem również muszę odreagować.W sobie znany sposób.
Zaległości w malowaniu.Czeka na mnie kilka tematów,które muszę podjąć plastycznie.Trzymaj kciuki,abym się wyrobiła w tej kwestii.Zacznę może od zagruntowania podobrazi,które już miesiąc stoją....Może dzisiaj mi się uda?Zobaczymy,jak nie dziś to jutro:)
Teraz idę,pozbierać się na działkę,przygotować ciuchy robocze,jakieś picie i lecim,hehe.Chcę jak najszybciej przygotować sobie domek pod wypoczynek,tego mi trzeba w tej chwili.Z plenerowymi planami muszę trochę zaczekać,ale i na to przyjdzie czas.Tymczasem nutka dla Ciebie...https://www.youtube.com/watch?v=t4-vUtNf7s4  :)))

środa, 21 maja 2014

Dlaczego?

https://www.youtube.com/watch?v=YVbwuRAJCAI
Poraził mnie ten utwór...
Jeśli chcesz możesz przyjść,zdjąć bluzkę, zostać do rana.Tra la la...
Kolejny dzień tygodnia,który przyniósł upał,nowe wyzwania i pewne chwilowe zawahania.Cóż.
W pracy jak to w pracy,szybko,intensywnie jak to bywa na rannej zmianie zazwyczaj.Dzień minął mi szybko,trochę niepotrzebnych widoków...powodujących moje wkurzenie.Dlaczego? bo jestem zbyt emocjonalna i tyle.Wiesz o tym,prawda?
Rano badanie krwi,po pracy wizyta u diabetologa.Co z tego wyniknie? jeszcze nie wiem,ale muszę wprowadzić troszkę zmian w jadłospisie.Dam radę,kto jak nie ja?W sumie muszę jeść to,co lubię,tylko trochę o innych porach,hehe.
Teraz w planie zakupy ogrodnicze,nie mam ochoty,ale mama nalega.Jak mus to mus.Więc piszę szybko list do Ciebie,bo gdy wyrzucam ze środka to,co wkurza,to jakoś robi mi się lżej...
Jeśli czytasz mnie,to wiesz dobrze,co mnie trapi,prawda?A ja tylko jestem zwykłą kobietą,spragnioną ....hmn....żeby wsiąść z Tobą na tą łódź i popłynąć...
Miłego...wieczoru.Do zobaczenia jutro.

wtorek, 20 maja 2014

Nie,żeby było za słodko.

Bo jak już choć raz jest dobrze,to potem znowu nadciąga szarość ,zwyczajność,przeciętność dni.Jednak nawet te krótkie dobre chwile muszą wystarczyć na długo,bo tak już jest.Życie jest to huśtawka na która wsiadasz i bujaj się sam,jeśli potrafisz.
Dzień z rana zamulający,śpiący i męczący.Potem jakoś rozkręciło się ,ale z oporami nie przeczę.Do tego stosunki interpersonalne jakieś takie zaskakująco-denerwujące dziś z wyjątkami,rzecz jasna.Po co być najpierw miłym a potem wbijać szpile...? Nigdy nie zrozumiem.Ale nie chcę wgłębiać się, dokonywać nadinterpretacji ludzkich zachowań,bo i tak nie pojmę...nie da się.A co ma być to i tak będzie,bez względu na nasze pobożne życzenia.
Moim skromnym zdaniem każdy ma jakieś kłopoty z własną osobowością czasem,bo sam nie wie ,czego chce, czego pragnie i nie umie się określić w niektórych sytuacjach.Nie znam ludzi na tyle prostych,którzy zawsze byliby tacy sami,którzy zawsze tak samo reagowaliby,którzy w każdym aspekcie życia wiedzą i potrafią określić,czego chcą.Bo tylko jakieś muły i prostaki zawsze pewni siebie wiedzą,do czego dążą i bezwzględnie realizują swój wytyczony sztywno plan na własne życie.Dla nich nie liczy się okoliczność,liczy się cel i po trupach do niego dążą.Wrażliwi natomiast i empatyczni zwracają uwagę na to,co dookoła,liczą się z innymi ludźmi,co nierzadko rodzi wątpliwości co do słuszności swoich celów.I dlatego bywa tak,że rzeczy się dzieją na wspak.I choć bardzo tego chcesz,na niektóre z nich nie masz wpływu,nie możesz ich zmienić,tylko możesz się ustosunkować tak,by optymalnie nie zrobić krzywdy sobie lub komuś...
Moje dziś rozważania wynikły z obserwacji pewnych zachowań ludzkich ,na które nie mam wpływu,mogę jedynie wyłączyć się emocjonalnie,by nie poczuć się urażoną...Lub zmienić podejście,co jest trudne w moim przypadku nadwrażliwości( w każdym pozytywnym i negatywnym tego słowa znaczeniu).Tyle.
Reasumując,dobrze,że dziś już kończy się,słońce rano witało mnie wieczór żegnał,a teraz nadchodzi noc-fizjologiczna pora snu.Trzeba myśleć rozsądnie Agato-pójść spać,bo kolejna noc z czterogodzinnym okresem snu nie doprowadzi do niczego dobrego.Do tego kolejne z rzędu postanowienie o ograniczeniu zabójczego i śmierdzącego tytoniu prowadzi do lekkiego stanu napięcia,bez wspomagaczy i bez terapii-postanawiam spróbować.Po raz enty,będę próbować.Silna wola,której niestety mi brak byłaby tu zbawienna.Dobrze się składa,bo za tydzień wizyta u pani bariatry( inaczej rzecz ujmując-pani dietetyk),więc te dwie sprawy dobrze by się zbiegły w czasie,dwie wymagające motywacji i silnej woli.Czy podołam?Tego jeszcze nie wiem,ale czas pokaże,myślę pozytywnie.Dobrej nocy,spokojnych snów,zrozumienia dla innych,umiejętności wczucia się w czyjąś skórę bo to pomaga w relacjach,wierz mi.Życzę Ci  również miłego wieczoru,bo Ty pewnie jeszcze długo,nim zaśniesz..Ja odpadam już na dziś,zapuszczam nutę i spadam stąd:https://www.youtube.com/watch?v=FOjdXSrtUxA

poniedziałek, 19 maja 2014

Wiesz czasem bywa tak...

...Że sam naprawdę nie wiesz dokąd zmierza twój świat
Tysiące myśli słowa ranią tak ty na kolanach prosisz Boga
Daj mi ten znak.

Nowy tydzień rozpoczął się całkiem nieźle:)Nie zaspałam,nawet mogę przyznać,że się wyspałam w miarę.Do tego satysfakcja z wykonanej pracy w weekend,bo odwaliłam kawał dobrej roboty.Najpierw narysowanie Marii Curie na zamówienie do  gimbazy,coby synusiowi lepiej się wiodło na chemii(!!!),potem praca stricte fizyczna na działce. Więc mało gnicia,dużo działań,pogoda dobra,komarów masa  ale nic to.Warto powalczyć po to,by potem żyło się lepiej.Dziś natomiast z nieba spadły mi panele podłogowe wraz z podkładem(dzięki I.) ,które niestety trzeba było wynieść z piwnicy i jednej super corsuni,potem przełożyć do A klasy po złożeniu siedzeń,których dwie kierowczynie nie umiały  złożyć..Kto złożył?no jak to kto-pasażerka the best-czyli ja.Bo ja jestem pasażerka jedyna w swoim rodzaju najlepsza z możliwych i najfajniejsza pilotka wszystkich możliwych wypraw,hehe.Lubię być wożona,lubię jeździć tu i tam,a najlepiej lubię jazdę bez trzymanki(...)
Wracając do paneli,trzeba jeszcze było je zawieźć i wypakować z A klasy na działce,coby jeździć można było a nie wlec się z obciążeniem.Aha,taki myk,że po zapakowaniu ich do mojej A klasy mama stwierdziła,że chyba kluczyki zostały na siedzeniu...tym złożonym....taka niespodzianka.Na szczęście wykazując się swą wrodzoną inteligencją wyjęłam je nie siłą,ale sposobem.No i powlekłyśmy się na moją miłą plenerowo-relaksacyjną miejscówkę,żeby tam je znów wypakować.No i co?a no to,że przez przypadek z powodu bliżej nieokreślonego udało mi się zamknąć zamiast otworzyć sejfowe drzwi od domku,które jak na złość nie chcą się poddać moim czarom(czary mary idą goście-drzwi,otwórzcie się na oścież!)Więc moja magiczna piwnica pod winoroślą zamknięta i niedostępna chwilowo.Jeśli uda mi się ten zamek otworzyć to jak Boga kocham  wymontuję go własnoręcznie i rzucę do studni.
Tym sposobem,po przejściach i burzy ,która być miała a jednak jej nie było,wróciłam do domu styrana 21.30, zamiast kłaść się spać-zamulam.Ale ponieważ moje uzależnienie od blogowania nieustające od kilkunastu miesięcy,skąd to się wzięło,ciekawe, nie pozwala mi nie opowiedzieć Ci jak minął mi ten ów dzień poniedziałkowy.Więc relacja zdana,sama nie wiem po co i na co,ale czasem bywa i tak,że rzeczy się dzieją na wspak.Kawa w ilości czterech,promieniowanie RTG któremu dziś poddałam w tak zwanym międzyczasie moja dolną lewą siódemkę oraz urodzinowy trzybit Krzysia dały mi speeda i dzięki temu jeszcze nie śpię.Heh,dzień to był piękny,intensywnością swoją wyjątkowy,owocny we wrażenia i małe wyzwania.Dobrze jest:)
Nie chce mi się spać,i choć już dawno powinnam,przeżywam ten dzień na swój sposób.Swój sobie tylko znany,lekko wyalienowany.I dobrze mi z tym;)))


Więc zacznij na nowo nie ma czasu na strach
Jedno życie dostałeś teraz twoja szansa trwa
Unieś ręce wysoko i z przeciwnościami walcz
Przecież nie ma, na co czekać zobacz jak ucieka czas

Ps. zwrócono mi uwagę,że to przecież nie corsunia tylko ukochane clio <3

sobota, 17 maja 2014

Malowanie po ścianie...

...czyli praca na działce:)Dziś aktywnie.Po wczorajszym zmęczeniu i dwunastu godzinach snu-wzięłam się do pracy:)))Takiej fajnej,przyjemnej bo widać efekty.Najpierw było gruntowanie,potem drugie gruntowanie podkładem a teraz schnie.Do jutra wyschnąć musi,bo jutro nałożę właściwy kolor czyli morelowy sad,czy coś w ten deseń.Mam tylko nadzieję,że nie będę musiałam dokupować farby gdyby nie wystarczyło.Ściany piją jak gąbka.Dwa wiaderka farby podkładowej wymazałam na jeden pokoik.No,pomagali mi ją wymazać M. i A.,którzy pierwszy raz w życiu trzymali narzędzie malarskie w rękach.:)
Zakupiona podkaszarka zdała również egzamin,nawet nauczyłam się wymieniać żyłkę,hehe.Nie ma już dmuchawców,jest ścięta również trawa;)
Teraz wieczór się rozpoczął,oglądam voice of Poland,jest moc,Juan wymiata!
 Dziecioczek śpi,padnięty po całym dniu na powietrzu.A ja,zaraz biorę ołówki bo mam coś do narysowania,więc nie zamulam,idę sobie tworzyć,bo dziś dobry dzień na tworzenie. Pozdro!!!

piątek, 16 maja 2014

Dobranoc.

Jak przeżyłam ten dzień?Nie wiem sama.Zmęczona do granic możliwości-padam już.Zakupiony sprzęt do koszenia trawy,farba do pomalowania domku w środku jest też:)Czas spać.Tobie życzę kolorowych snów i więcej odwagi,by stać Cię było na dialog ze mną a nie tylko podglądanie;)))Pa!

czwartek, 15 maja 2014

Zbliża się piątek,weekendu początek, a ja jak w malignie...padam...

Noc już.Nie mam siły dopełznąć do łazienki,też tak macie?Dylemat-położyć się brudna całym dniem,czy doczołgać się do prysznica i rano dłużej pospać( do 4.10)? Oto rozterka moja na tę chwilę...Żal.
Jeśli kolejny tydzień ma być taki z d*py,to ja serdecznie dziękuję...Zebranie z rodzicami w szkole u M.-zatrważające...Dwa zagrożenia: z łacińskiego i z fizy . Jakaś masakra.Nie mam już słów na moją latorośl.Ani prośbą ani groźbą...Porażka wychowawcza...
Zmieniając temat-dzień na maksa męczący i do tego zimna Zośka była bardzo zimna.Zmarzłam,nie miał kto mnie przytulić ani pocieszyć,ani nawet nie miał kto zatroszczyć się o mnie.Więc musiałam ja sama.Zakupy ciuszkowe na poprawę humoru miały pomóc-nie wyszło...Nawet fakt,że sama sobie po sklepach połaziłam mając do dyspozycji trzy wolne godziny-nie nadało to ani trochę kolorytu dzisiejszemu dniu,który zdominowało zmęczenie materiału...Czyli mnie.Nogi bolą i tyle z tej wolności.Okropność.
Czas wziąć się do malowania.No nie teraz,jasna sprawa,ale ogólnie brak motywacji tłumaczę brakiem satysfakcji z pracy twórczej.Podobrazia stoją i ,,stygną",a tu ludzie pytać zaczynają  o kolejną wystawę...Co ja oszalałam?Postanowienie na zbliżający się weekend-malować trzeba,bo inaczej nerwy mi puszczą i wyląduję na długich wakacjach.Ot co,moja filozofia życia.
Zmęczona,czuję się jak dziurawa dętka.Rower się kłania.Wczoraj,gdy na niego wsiadłam mając do załatwienia sprawę związaną z działeczką-zmokłam jak kura.Tyle z przyjemności miałam...Oby tylko jeszcze przetrwać jutro i będą dwa dni wolne...Życzę sobie pięknej aury majowej,dużo snu i weny do pracy.Dobranoc.Nie chcę ale muszę;)

wtorek, 13 maja 2014

Dłuuuugi wtorek.

To dopiero wtorek a ja czuję się jakby już od początku tygodnia minął miesiąc intensywnej pracy...Masakra jakaś.Lubię gdy jest intensywnie ale lubię też widzieć tego efekty a tu na razie cichosza.Choć skłamałabym,gdybym nie przyznała,że coś się kręci.No bo fakt,kręci się.
Dziś od rana w biegu,lekarz pierwszego kontaktu(cóż za nazwa..),skierowanie na badania(bo czeka mnie niedługo wizyta u bariatry!!!),potem sesyjka zdjęciowa młodego D.,syna mej przyjaciółki,potem uciekający tramwaj,następnie praca,szok dźwiękowy związany z paleniem tytoniu w pracy i sposób na wyeliminowanie tego odstraszacza....a na koniec powrót męczący tramwajem,sesja fotograficzna księżycowa i brak sił na cokolwiek.Ale ...po otwarciu skrzynki e-mail'owej miłe zaskoczenie!Fundacja Marka Kamińskiego zainteresowała się moją sztuką.Może będą jeszcze ze mnie ludzie?Tak,to jest dobra wiadomość.Bogatym nie czyni cię to,co masz ale to,czym dzielisz się z innymi.Tak,to motto fundacji i zgadzam się z nim.Jak nie tędy to tamtędy.

Podsumowując:
CZASEM BYWA I TAK,ŻE RZECZY SIĘ DZIEJĄ NA WSPAK..

       A oto kilka fotek słodziaka,jednak ten wczorajszy bocian wywróżył mi dziecko,śliczne,płci męskiej,nie moje ale prawie jak moje:)))Na dobranoc-życzę Ci radości i uciechy z tej afirmacji życia,jaką widać na twarzy tego skarba:)))


Wróble,bocian,grad i deszcz,brakowało tylko burzy z piorunami dziś:)

Bo dzień jak na poniedziałek neutralny.Trochę zjawisk paranormalnych.Ten bocian,co go dziś widziałam w pracy to podobno dziecko ma przynieść,ciekawe komu?Ja się jak na razie nie piszę na dzieci więcej niż posiadam.No,chyba,że mój idealny książę na białym rumaku zechciałby obdarzyć mnie potomstwem płci żeńskiej ale musiałby spełnić kilka moich warunków,oto one:
opiekunka do dzieci już istniejących ,najlepiej stara i brzydka,z rekomendacjami od samej królowej angielskiej(wykonalne?)
dom z widokiem na morze 220 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej z oszklonym dachem,pod którym miałabym pracownię
biały rumak i dla niego stajnia obok domu
prywatny szofer,może być sam królewicz we własnej osobie lub jedna z moich super koleżanek-kierowców(one wiedzą jak jeździć....;)
dobry genotyp dla naszej księżniczki
no i gwarancja wolności wypowiedzi,bo to dla mnie właściwie punkt pierwszy:)
...i wtedy bociany mogą sobie latać do woli:)))))))

W innym razie nie ma mowy o większej liczbie dzieci,mam dość swoich i nie swoich,nie mogłabym się troić dla nich,gdyby te w/w warunki nie zostały spełnione.Kropka.
Dzień,włączając w niego poranek,leniwy,bez zbytecznego pośpiechu,następnie przedpołudnie dość emocjonujące pod względem towarzyskim,popołudnie w pracy udane,miły wieczór i spokojna noc-to lubię.Tak,neutralny dzień.Bo nic złego się nie stało,ale też nic emocjonującego w sposób przyjemny też nie.Że pozwolę sobie powiedzieć-dzień jak co dzień.Trochę zawiało nudą.Ale ponieważ teraz noc się rozkręca,może choć w snach coś się zdarzy co mnie natchnie energetycznie?Kto wie?Bo jednak muszę to przyznać,czegoś mi brak.Tak,chyba spełniania swojej pasji.Pędzla już w dłoni nie miałam od uuuuuuuuu? dawna niestety.Nie namalowałam nic nowego od wielu dni,a chciałabym coś stworzyć.Mam potrzebę rozluźnienia się mentalnego,odpłynięcia w niebyt i lewitacji ponad tym,co nazwane.Są dwie rzeczy na świecie ,które to powodują u mnie,po pierwsze malowanie obrazu,po drugie ...to zachowam dla siebie bo to byłby fragment tylko dla dorosłych ;)
Ojoj,właśnie zachciało mi się spać.Sen mnie dopada,szybko szybko do łóżka,bo mi przejdzie i co?i jeszcze mój królewicz idealny nie przyjdzie do mnie  i nie zaśpiewa pod oknem,,Roszpunko,Roszpunko,spuść mi swoje włosy" i znów będę wierną Penelopą,która szyć będzie po nocach grubymi nićmi szatę dla swego króla,hehe.Ech,życie.
Tymczasem mówię dobranoc wszem i wobec,spadam stąd.Szkoda,że burzy nie było,bo może trochę pomogłaby mi rozładować napięte emocje(...)  rzekome sexowne części mojego ciała potrzebują snu;))))

niedziela, 11 maja 2014

Weekendowo:)













Public relations,czyli o tym,jak deszcz może wpłynąć na relacje międzyludzkie i jak nieobecność pożądanego elektryka może przyprawić o ból głowy...

Bo dziś długi i intensywny dzień.Do tego jeszcze kobieta z brodą na Eurowizji potęguje jego intensywność;)Cóż,widać,że świat się zmienia,ludzie się zmieniają,kobiety i mężczyźni tracą swą płeć...a szkoda.Bo fajny byłby z niej(go) facet,gdyby zdjął tą kieckę.Ech,świat się kończy...jak to napisała na fb moja kuzynka.....Ale zostawmy Conchitę w spokoju,ma prawo do swojej odmienności,tylko dlaczego nie umiałam odpowiedzieć mojemu synkowi,dlaczego ta pani nie zgoliła brody?!

   Dzień minął pod hasłem PR i moim w nim udziale.Jak to? a tak to.Główny reprezentant medialny czyli ja dziś w akcji.Boże kochany,co ja jeszcze nie awansowałam???Gdzie moja premia???hihi
Moja wrodzona inteligencja,czyli umiejętność odnalezienia się w sytuacjach dla niektórych krępujących i urok osobisty spowodowały,że zostałam twarzą firmy,to nic,że dla  charytatywnej kluboświetlicy,ale liczy się dla mnie to,że mogłam sprawić radość jednemu choć dzieciakowi.Bo wsadziłam go na sztaplarkę,bo pomogłam pchnąć do przodu razem z nim szorowarkę do podłóg,bo dzieciak miał frajdę i tyle dla niego.No i uśmiech takiego dziecka-bezcenne:)
   Popołudnie na działce,po ,,działce" moich proszków na oczną migrenę,która znów mnie dopadła....I co ja zdrowa jestem?wg zus-tak.Ale to temat na inną opowieść...Sumując jestem uboższa o siedem stówek miesięcznie,pozostaje mi praca i satysfakcja z jej wykonywania i nadzieja ,że kiedyś cudownie ozdrowieję.Tyle o fantastycznym organie orzekającym czyli naszym złodzieju społecznym- zusie...Jutro naskrobię odwołanie i tyle,zusie oddaj moje siedem stówek!
No i piszę piszę ,jakoś do brzegu nie mogę dojść...Bo dziś czekałam na telefon od wspaniałego elektryka działkowego i .....nie doczekałam się...Kiszka,bo ani ja jego ani nikt inny na oczy go tam jeszcze nie widział,na tych działkach.Jak tak dalej pójdzie to podłączę się na lewo i będę szaleć kosiarą do utraty tchu:D
Pan rzekomy elektryk kartkę wyjął ze skrzynki,ale chyba czytać nie potrafi cyferek bo tam wyraźnie mój numer podany...I nic.Kolejna szansa na podłączenie prądu będzie za bagatela dwa bite tygodnie,czyli zarosnę trawą i dmuchawcami i chyba sobie kupię nożyce ręczne do trawy,bo nie wytrzymam...Ech,świat się kończy...
  Grillowana karkówka i bułeczka z masełkiem czosnkowym -mniam.M. objadł się jak hrrrummm. Nastąpiły także lekkie niesnaski z moim pierworodnym dzieckiem o to,kto ma pracować a kto leżeć .Oczywiście wygrał on,bo oprócz zerwania podłogi ,obżarcia się niemiłosiernego i notorycznego zmęczenia(gdy tylko przekracza próg działki)nie zrobił leń nic...Mama pieliła truskawki,ja śladowo dziabnęłam parę razy motyką( a może to był kultywator?!)i smażąc mięsko(które przypełzło z lidla) zamiotłam trochę salony,poprzestawiałam te stare graty(które i tak stamtąd znikną),ufafluniłam się,podarłam znacznie moje ulubione dżinsy i około dwudziestej pierwszej wróciłam do domu z ekipą przeszkadzająco-leniuchującą mój błogi odpoczynek na łonie natury.Ale fajnie było,pogadałam sobie z ptaszkiem,połaziłam po ogrodzie,powdychałam zapach kwitnących jabłoni i bzów i nabrałam apetytu na więcej.Tak,to był fajny dzień.Nawet teraz kontempluję te widoki soczystej zieleni i błękitu nieba lekko przeszytego deszczowymi chmurami.Tak,wiocha w środku miasta,to mi się podoba:)Jeszcze podłączyć tam światło i ustawić sztalugi,a będę w swoim żywiole.Żeby jeszcze ktoś za mnie zrobił to wszystko co trzeba tam zrobić zanim pozwolę sobie na taki luksus.
  Tymczasem nastąpi lekka dezorganizacja mojej pracy w nowym tygodniu.Czeka mnie parę spraw niecierpiących zwłoki(nie mylić z trupem),w związku z czym muszę jutro pójść do pracy,poniedziałek i wtorek popołudnie,od środy na rano.Aśka się zgodziła,więc jest git.Trochę boję się zebrania u M. w szkole we czwartek,ale obowiązkowo muszę się stawić,bo inaczej zostanę posądzona o zaniedbanie...Tak.
Jutro zabieram dzieci swoje i brata do filharmonii na koncert.Ciekawe,jak ogarnę się w tej sytuacji?Matko święta,dopomóż,by te moje dzieci(nie moje?!)nie narobiły rabanu na tej sali koncertowej,bo spalę się ze wstydu,hehe.Nie żebym bała się o siebie,ale raczej o bezpieczeństwo muzyków oraz instrumentów:D
Późna pora,na Telesfora...Idę spać.Aha,na fb toczą się głośne spory  na temat Conchity ,hhehe,co ja już swoje powiedziałam.Co ja patrzę?Kiełbasa z brodą,dokąd zmierza ten świat????Dla mnie i tak faworytem była Cleo.My Słowianie wiemy jak użyć mowy ciała,prawda???Podpisuję się pod tekstem,rękami i nogami;)))

środa, 7 maja 2014

Hhhmmm..

Dziś dzieją się rzeczy zastanawiające.Czy ja ześwirowałam?Nie wiem.Najpierw dwa typy pod bramą w pracy doprowadziły mnie do podejrzeń.Potem wielkie zaskoczenie na działce-ktoś zniszczył moje paprocie!!!Dlaczego???
A teraz poszukiwania pudełeczka z henną do brwi i rzęs w łazience-zniknęła....Co ja zmęczona?Chyba tak.Do tego migrena oczna przed wejściem do banku,ech,jak pech to pech.Jeszcze to nagłe uderzenie gorąca w pracy,czy ja się starzeję???
Podobno człowiek jak za dużo słucha opinii innych to jego podświadomość w sposób niekontrolowany zaczyna się z nimi utożsamiać.Potrzebuję odpoczynku...taki wniosek.Albo niech zagrzmi porządnie(na jutro zapowiadają burze),albo niech ktoś pojmie,że ja przemęczona jestem.Bo nie wytrzymam!
No to dzisiejszy dzień już się kończy dla mnie.Umalowałam włosy i idę spać.Jutro będzie lepiej.Dzisiejsze zagadki będą mnie nurtować przed snem,zwłaszcza te paprocie,były takie łaaadne......No cóż.Niechby choć jedna zagadka się rozwiązała,byłabym spokojniejsza.
Dobranoc :
https://www.youtube.com/watch?v=OpQFFLBMEPI

poniedziałek, 5 maja 2014

Poniedziałek.Dobry wieczór:)

Bo wieczór prawda wczesny,ale przy wstawaniu o czwartej(mój Boże)to już zdaje się być diabelnie późno.
Z nowym tygodniem nowe wyzwania.Nie myśleć za wiele,nie działać pochopnie,nie unosić się.Czy zawsze chcę postawić na swoim?Takie pytanie troszkę mnie ostatnio nurtowało,ale dochodzę do wniosku,że chyba ten mój upór jest wrodzony,jak też moja ciekawość.Jak to Natalia,moja kuzynka mawiała-ciekawość to pierwszy stopień do piekła...ja na pewno do niego trafię.;)
No ale,po co stawiać sobie cele jeśli jest się pozbawionym uporu maniaka?Dla mnie to naturalne.Już nie raz mówiłam,że dobrze wiem,czego chcę i trzymam się tego.Bo z lekką dozą zdrowego egoizmu dbam o siebie i swoje interesy.A że paranoicznie czasem odbieram fakty lub je konfabuluję na własny użytek?Oj tam,oj tam.Musisz się do tego przyzwyczaić.
Pewnie moje wywody dziś nijak mają się do realnych zdarzeń dnia ubiegłego,ale lubię tak sobie czy tobie figlarnie pomądrować się:)Na złość?nieeee,raczej żeby coś udowodnić,że kobieta to tajemnica jest i choćbyś mówił językami ludzi i aniołów-nie zrozumiesz kobiety.:D
No ,takie tam esy floresy -słowne przekomarzania w moim indywidualnym stylu,który Cię napawa lękiem,na dobranoc.I aha,ponieważ pora odpowiednia na bajdurzenie i śnienie o wszystkim co dobre,posyłam nutę,którą z uporem maniaka zarażać Cię będę...:
https://www.youtube.com/watch?v=qidKxqJHkms