czwartek, 4 lipca 2013

Ambiwalencja,koty i burzliwy sen.

Dzień rozpoczął się od rannej wizyty u pana P.Co do mojej ambiwalencji odnośnie pewnych aspektów życia,to jakoś mnie to dziwnie nie zaskakuje.Wiem,że pełna jestem sprzeczności,tylko ,że takie stwierdzenie wygłoszone przez  specjalistę trochę mnie zastanawia.Czy mogę to zmienić?Pewnie tak,tylko wymaga to pracy nad sobą...i to długiej raczej.No cóż,nikt nie mówił,że będzie łatwo mi ...ze sobą.Ale uświadomienie sobie problemu to już połowa sukcesu:)
W pracy jak zwykle młyn,ale dajemy radę.Po pracy wizyta z kociakami u weterynarza.Kotki mają wirusa,stąd te problemy z oczkami.Leczenie objawowe,polegające na podawaniu kropli do oczu,powinno pomóc,co cieszy mnie niezmiernie,bo koteczki wdzięczne są i pocieszne bardzo.Jak będą już zdrowe,zrobię im fotki i dam ogłoszenie,może ktoś weźmie do domu.Na pewno są dwa kocurki,trzeci kociak jeszcze nie zdefiniowany płciowo.Porada ,by wysterylizować kocią mamę jest do ogarnięcia,bo rzeczywiście gdy będzie dwa razy do roku przynosiła kocięta to będzie niemały problem.Ale myślę,że wszystko się ułoży,kotki znajdą dom,a kocica zostanie u nas na garnuszku,może się nawet zadomowi.Tyle o kotach.
Po powrocie z pracy ,zmęczona upałem i niewyspana,postanowiłam godzinkę zdrzemnąć się ,następnie wyjść na kije.Zdrzemnęłam się owszem...po trzech godzinach obudził mnie służbowy telefon.Rany boskie,deszcz i burza spowodowały,że spało mi się doskonale i nikt mnie nie obudził...W związku z czym,wypoczęta na kije już nie poszłam..szkoda,ale w deszcz to i tak byłoby bez sensu.
Co do mojego planowanego wyjazdu do Krakowa na targi sztuki-niestety nie pojedziemy...Decyzja związana z bardzo dużymi kosztami.Szkoda,jednak mam nadzieję,że nie raz jeszcze nadarzy się okazja,żeby swoją sztukę zaprezentować gdzie indziej,niekoniecznie za taką cenę.
Teraz noc nadchodzi,żeby jutro funkcjonować prawidłowo powinnam pójść do łóżka,co jest chyba dobrym rozwiązaniem.Więc mówię dobranoc wszem i wobec:))))Śpijcie dobrze i pięknie śnijcie,tego życzę.