wtorek, 24 sierpnia 2021

Wakacje ...

 ...były, to i mnie było mniej. Jestem znowu.

Sama ze sobą spędzam mało czasu,bo dzieje się ciągle coś. Dużo spotkań z ludźmi, wiele przeżyć w ostatnim czasie. Dużo, czy nie za dużo? ożyły pewne wspomnienia sprzed wielu wielu lat. Ale pozytywne jest to,że większość to dobre wspomnienia. Moja pamięć chyba działa teraz wybiórczo, bo wypiera te złe a pozostawia lepsze. Na przykład po dziesięciu latach przypomniałam sobie pewien fakt, który wówczas nieźle namieszał mi w głowie, zauroczył i zaczarował. Wróciło wspomnienie , zadziałały zmysły i jest teraz fajnie. Niby to nic ważnego, ale jednak coś się zadziało. Coś pozytywnego,tajemniczego, coś co napędza moją ciekawość.

Czy fascynacja potrafi napędzać człowieka do działania? Z pewnością tak, tylko czy to nie jest na pograniczu szaleństwa? tego nie wiem jeszcze, okaże się, może w niedługiej przyszłości...

Czy moje szaleństwa zawsze będą nieodłącznym elementem mojego życia? pewnie tak, to chyba wpisane jest w mój życiorys, nie ucieknę przed nimi. Bo są pewne rzeczy, które swą tajemniczością wpędzają w obłęd, prowokują historie wymyślane przed snem.

Wracając na ziemię. Mam problem. A raczej wyzwanie. Nie mam pojęcia jak to się stało,że nie malowałam Vincenta, przecież się dostałam do tamtego projektu...a teraz napatoczyli się Chłopi i znów sytuacja się powtarza. Nie wiem, co z tego wyjdzie,ale mam nadzieję,że tym razem nie dam ciała. Bo zależy mi na tej robocie.  Cholernie mi zależy. Może to byłby ten moment kiedy mogłabym być z siebie zadowolona? Nie mówiłam nikomu, że wysłałam portfolio,a tu nagle dzień przed wyjazdem na wakacje masz ci los, przyszła wiadomość :) ucieszyłam się, nie przeczę. Kolejny etap rekrutacji, kolejne wyzwanie, kolejny wyczyn, hihi. Co z tego wyjdzie jeszcze nie wiem, ale myślę, że byłaby to mała wielka rewolucja w moim szarym życiu.  Boję się tego,co może się wydarzyć, ale jednocześnie bardzo czekam, aż się wydarzy. 

Sama siebie nie ogarniam, nie wiem, czego spodziewać się mogę po sobie. Z jednej strony to głupie, bo jestem nieprzewidywalna, a z drugiej to fascynujące, bo naprawdę sama nie wiem, do czego jestem zdolna. Niech więc to zostanie w sferze tajemnicy.

Nie maluję, nie tworzę, skupiam się na codzienności. Dzieci, mąż, rodzina, jutro będę tonąć w słoikach na zimę, bo robota w kuchni czeka. To niby fajne, bo potem zimą jak znalazł do obiadu, ale czasem mam wrażenie, że mój świat to zupełnie inny wymiar. Że bycie Gwiezdnym Dzieckiem jest faktem,a to wszystko co dzieje się wokół ,czyli realne życie to tylko przerywnik pośród moich fantazji. Wszystko, co we mnie jest, jest takie niedorzeczne...Dobranoc więc.