czwartek, 12 grudnia 2013

Nie śpi się...się zamula...

 bo się zamuliło.Tabletka na sen,tabletka na oczy,tabletka na dzieci.Czy ja lubię łykać prochy,nie lubię ale łykam..bo tak już jest,bo tak czasem bywa.
Więc młody zasnął dziś zasnął około północy...byłam wyczerpana zaganianiem go do łóżka.Skąd on ma tyle energii?!OMG,przecież on ma dopiero niespełna 6 lat,więc nie zdążył się zmęczyć życiem.Próbuję przypomnieć sobie jak o było,gdy sama miałam 6 lat...nie miałam rodzeństwa (jeszcze),pamiętam jak dziadek woził mnie rowerem do przedszkola.Siedziałam z tylu na bagażniku,pod pupą poduszka:)pamiętam,że od małego kochałam rower,jeździć,być wożoną też,bo to fajne było oglądać ludzi zza dziadka pleców:)Jeździliśmy też po zakupy do mleczarskiego,uwielbiałam mleko w szklanych butelkach z aluminiowymi kapslami.
Śmietana też była w takich butelkach,tylko mniejszych.Dziadek zawsze jeździł po zakupy.Rowerem,potem melexem,jak babcia zachorowała.Pamiętam jak raz usiadłam za kółkiem w melexie i o mały włos nie rozwaliłabym bramy wjazdowej:D  Potem już się bałam.Pamiętam jak dziadek jeszcze nie miał melexa,to na targ czyli rynek jeździł wózkiem dwukołowym i woził w  nim truskawki,jabłka,ogórki i pomidory.Czasem śliwki,maliny,najlepszy był sezon truskawkowy:)Wtedy całe łubianki tych pysznych owoców stały na wózku a dziadek pchał,czasem ojciec.Pamiętam jak kiedyś była ulewa,parne to było lato(inny klimat niż tu,nad morzem)a ojciec zdjął buty i zasuwał na bosaka swoimi wielkimi stopami.Był rozgrzany asfalt,więc szło się przyjemnie.Z czasów mojego dzieciństwa pamiętam wiele dobrych smaków i zapachy z naszego ogrodu.To było coś,ogród wydawał mi się tak duży jak park w Oliwie co najmniej! Teraz wszystko się skurczyło,bo ja urosłam i wydoroślałam.Ale smaki pozostały wspomnieniem ostrym jak kolczaste maliny,które kochałam jeść prosto z krzaczka.Dobre to było dzieciństwo.Prawie beztroskie.Trawa pod stopami,pozdzierane kolańca od ujeżdżania rowerami z chłopakami sąsiadów:)Ale jaka to była frajda.A potem gdy miałam już osiem lat -dostałam od rodziców Brata:)i tu moje beztroskie życie jedynaczki się zmieniło nieodwracalnie!Nie byłam już taką rozpieszczoną i wyniunianą Agusią.Miałam brata,małego szkodnika:)przybyło mi obowiązków ale też zabawy:)i mimo że nieraz dostałam przez niego manto,to kocham go,bo to mój brat-jedyny,pocieszny,czasem nadęty jak dmuchany balon,ale to jedyny brat,więc doszło do mnie,że powinnam się nim trochę poopiekować.Ale wtedy nie było mi to na rękę.Zamiast latać po podwórku z chłopakami od sąsiadów-musiałam czuwać kiedy śpi,lepić z nim baby w piaskownicy,uczyć opieki nad zwierzętami.Hehe,moje króliczki-przypomniałam sobie swoje najgłupsze aczkolwiek prawdziwe wytłumaczenie w szkole,gdy weszłam na lekcję spóźniona-Uciekły mi króliki!!!!Zamiast pędzić do szkoły ,ja spędzałam moje króliki do zagródki,bo rozpierzchły się po całym ogrodzie(wielkości parku w Oliwie oczywiście).To był czad!A potem szoking,bo króliki gdy już nabrały mocy,wylądowały w pysznym swoją drogą pasztecie.No cóż.Trauma pozostała mi do dziś,nie jadam królików...
Takie wspominki to z okazji zbliżających się urodzin.Bo chyba się starzeję,hehe,latka lecą,te wiosenki coraz to poważniejsze...Ale szczerze mówiąc,miło było gdy miałam 6 lat,potem osiem,dwanaście i czternaście,nawet osiemnaście to nadal była zabawa,hehe.Teraz jestem już dorosła,ale chyba nie brakuje mi potencjału by bawić się życiem.Ono takie ulotne,mija szybko więc cieszę się każdym dniem,nawet tymi urodzinami,choć starsza już jestem od węgla,ale co tam,żyje się raz:)Nie wiem,czy chciałabym mieć znowu 6 lat,ale na pewno chciałabym by moi chłopcy mieli równie ciekawe wspomnienia.A.dziś pytał : mamo,czy pamiętasz jak.....?
Chyba przechodzę kryzys wieku średniego...Nie miałam pojęcia,że to mnie będzie dotyczyć:)Dzieci rosną jak na drożdżach,widząc to uświadamiam sobie upływające latka.Do tego jeszcze szczerość A.,że mama jest gruba i ma taaaki brzuch,większy niż tata....hehe,dzieciaki są bezbłędne!Jaki z tego wniosek?postanowić schudnąć by nie być grubasem i wyprawić huczną imprę urodzinową :)taki planik:)no to jak już jest plan,to tak trzeba zrobić.Jutro jakieś zakupy z racji impry,lekko ogarnąć chatę i bawić się do rana!Raz w życiu ma się tyle lat,co ja,i raz w życiu można też poszaleć:) A co tam!!!