środa, 11 września 2013

Stęsknieni...???

...za mną choć troszkę?Bo ja tak,moi mili czytelnicy i obserwatorzy:)
Minęły wakacje,skończył się sezon(oj hucznie!!!),urlopik szybciutko zleciał...
Co porabiałam?Długo by opowiadać...nie zrealizowałam ani jednego zamówienia...nie postawiłam ani jednej kreseczki, ani jednego ciapnięcia pędzlem,nie byłam na plenerze,nie przygotowałam się do wystawy,nie poszłam z dziećmi ani do chirurga w spawie dawno złamanego i źle zrośniętego palca,ani do alergologa w sprawie testów.....Jednym słowem-chaos,bezplan i totalne rozpieprzenie:)Czy ja się kiedyś zmienię?Nooooo,zmienię,oczywiście-już zmieniłam,dajmy na ten przykład,że po otrzymaniu wypłaty na konto-pierwszy krok jaki stawiam to opłacenie rachunków.Nie cierpię tego,ale płacę,staram się już teraz na bieżąco...Czy będę bardziej obowiązkowa w kwestiach organizacyjno-koordynujących życie społeczno-edukacyjno-zdrowotne mojej rodziny czyli najważniejszej jej części-DZIECI? Boże-dopomóż..........
Zaczął się rok szkolno-przedszkolny.Zaczęło się w miarę płynne ,,dzianie się".Lubię chyba to,bo wprowadza jakiś ład i porządek w moim skromnym życiu.No i zmiana radykalna godzin pracy...Dziś pierwszy dzień długiego dość bycia aktywną od rana do wieczora(nocy?).Czy uda mi się jeszcze to wszystko połączyć z działaniami artystycznymi?Oby.
Tymczasem po dłuższym okresie nie malowania,niemocy twórczej również związanej z zawirowaniami pewnymi-muszę się wziąć do roboty.......bo choć plener przeszedł mi bokiem,to jednak moje pociągi ku temu wyżyciu się artystyczno-manualno-samozadawalającemu....one nadal są i wzywają! jak zew natury! krzyczą-maluj!Tak,tego mi brakuje do szczęścia.Właśnie to sobie uświadomiłam....Nie ważne tam plenery,wystawy,wernisaże....chodzi o sam akt tworzenia,on jest tu konstruktywny.
Kiedy dzieciaki wdrożę znów do tzw.Szarej Codzienności,one znowu będą widziały mamę przy sztalugach:)Bo to potrzebne mnie jak i im,by doświadczyć mogły czegoś nienazwanego.A. ostatnio zadał mi kilka trudnych pytań  o moją pracę.Dlaczego kiedyś malowałam(bo tak mu tłumaczyłam prowadząc pracownię) a teraz muszę pracować tak daleko i w ogóle nie być w domku,i dlaczego ja właściwie nie pracuję w przedszkolu,bo to by mu najbardziej odpowiadało.No i jako pracownik przedszkola na pewno miałabym duuużo pieniążków!Taka logika pięciolatka:))) I weź tu człowieku bądź mądry i pisz wiersze!
Ale ponieważ A. jest rezolutnym dzieckiem-na pewno zrozumie moje intencje....jak nie teraz to kiedyś.Że piekarnia jednak lepsza niż przedszkole,ale od piekarni jeszcze lepsze malowanie:))))
No i cóż?Tym pozytywnym akcentem zakończę na dziś...jeszcze delikatny akcent fotograficzny...i może muzyczny ..na dobry sen:)Dla Ciebie-czytelniku:)
https://www.youtube.com/watch?v=68Z978U28qY