poniedziałek, 29 lipca 2013

Jednak wolę siebie taką,czyli o tym jak burza pomaga rozładować napięcie...:)

Dzisiejsza burza,z piorunami tak dobrze mi zrobiła.Wstrząs anafilaktyczny to pikuś.Po ciężkim miesiącu pracy ,ciągłym napięciu.......klejącym i lepkim upale,dzisiejsza zmiana aury zdziałała powrót dobrego samopoczucia.Tego mi było trzeba.Deszcz,ulewa,katharsis...Wyładowania atmosferyczne tak jakoś dziwnie spowodowały przebłysk świadomości.Tak,teraz już wiem,czego mi było trzeba.Dobrego wypoczynku, totalnego rozluźnienia i obiektywnego spojrzenia na całą sytuację...Potrzebuję takiego odpoczynku,przyjacielskiej rozmowy i to w zupełności wystarczy. Jak to zwykle I. powiada-czas zamącił-czas pokaże.Dzięki I.!Teraz dzwoni O.A ja idę sobie na spacer po kałużach,pomyśleć,rozluźnić się,pogadać z przyjaciółką......Tak,tego mi trzeba,właśnie dziś...po burzy....https://www.youtube.com/watch?v=8tKM7qexruI