niedziela, 10 listopada 2013

Martwa szpachlą...50/70cm


Wieczorne zmagania...

Miejskość.Oto temat tego projektu.Nie wiem,co ja zrobiłam,ale zrobiłam to na czuja:)Dzień w szkole owocny połowicznie,bo na połowie zajęć albo byłam nieprzygotowana i nie maiłam co robić bo photoshop mnie nie lubi...:(
Ale nic to,dwa projekty zaakceptowane,dobre i to....Teraz walczę z miejskością,co za temat:)spoko,dam radę.Labirynt z ludzkich stóp i dłoni.oto miejskość,czym jest dla mnie.Nie wiem,czy to będzie dobre ale nic innego nie mam czasu przygotować....już po północy,a ja ślęczę nad notatkami i zastanawiam się jak mam jutro zaliczyć liternictwo,skoro nic nie przygotowałam......Ach ja nieszczęsna...
Dobrze ,że choć na postawy grafiki projektowej coś tam mam.
Przed godziną znów miałam oczną migrenę....jak nie ma czasu i sposobności do spania to moje oczy zawodzą,No i zamiast je zamknąć i zasnąć piję kolejną kawę...może uda mi się dokończyć miejskość ale na liternictwo to już chyba nie zrobię..........Masakra.Tymczasem labirynt podsycha,muszę go jeszcze dokończyć konturem,coby był czytelny.
Dzisiejszy dzień bardzo przyjemny ale bardzo też męczący.Cóż.Się chciało to teraz się ma zarwane nocki.Ale wiesz co,poszłabym potańczyć,jakby jakaś impreza była w planie to ja chętna:)
Tymczasem oczka już ok,staję do sztalug ponownie...do jutra!