niedziela, 25 maja 2014

(...)

Bo zła jestem okrutnie-portret mi nie wyszedł...Miała być nastolatka-wyszła-30-latka:(((Tak stwierdziła moja bratowa o potem mój brat...Podczas poprawiania wściekłam się potwornie i portret wylądował w koszu...Tyle z mojego zarwanego wieczoru sobotniego.Więc musiałam narysować jeszcze raz,z jakim efektem-sam  widzisz.Myślę,że jest lepiej,złagodziłam jej rysy twarzy,nie przerysowałam tym razem chyba...No i w ten oto sposób mój weekend wyglądał zupełnie inaczej,niż mogłabym sobie życzyć.Bo wczoraj imieniny u I. Nagrzeszyłam oczywiście dietetycznie,znaczy antydietetycznie. A co tam,wszystko mi jedno...I tak nikt nie zwraca na mnie uwagi...!
Dziś goście,znaczy posiadówa obiadowo-alkoholowa,z okazji jutrzejszego święta.Bo jutro Dzień Matki,czyli po trosze i moje święto,które będę obchodzić w przedszkolu u A.
...w sumie to nie mam najlepszego nastroju...nie chce mi się gadać,nie chce mi się pisać.Niech już będzie poniedziałek,wpaść w wir zajęć,zająć się pracą...
Nie mam nic ciekawego do powiedzenia,w związku z tym idę sobie stąd.Jutro z pewnością będzie lepiej...Tylko niech ta niedziela już się skończy.
Aha,nadmienię tylko gwoli wyjaśnienia,że zamek pancerny do domku pod winoroślą rozbrojony.Można wejść,otworzyć,zamknąć........tylko ciekawe na jak długo....Ech,humor mój fatalny...bo nie tak miało być...nie tak...
Dobrej nocy...choć szału nie ma,to może sny przyjdą słodkie...pomarzyć dobra rzecz;)

drugie podejście do Pauliny...


Paulina