czwartek, 7 listopada 2013

Dupa a nie grafika.Czyli o macierzyństwie,tęsknotach i cudzie natury,który dziś na rękach trzymałam:)

Nie umiem!!!!! niech to cholera weźmie,nie umiem,nie potrafię ,nie nauczę się tego diabelstwa!Piórka,warstwy itp.na moim malutkim,gównianym notebooku,to zakrawa na jakiś ABSURD!!!
Jakże ja mam wykonać te zadania,jeśli nie widzę dobrze literek a co dopiero jakieś piktogramy ,obrazki,które trzeba skopiować,przerysować i jest ich bagatela ponad dwadzieścia...chyba muszę przejść przyspieszony kurs Adobe....byłam,pięć lat temu,nic nie pamiętam...Mój mózg chyba odbiera na innych falach,mam jakąś pomroczność jasną,lub ciemną-bardziej adekwatne...
Dlaczego ten cholerny program jest dla mnie taki magiczny,wiem.Bo dziś pierwszy raz do niego usiadłam,odkładałam to na później i teraz wyszło ...jak zwykle:(
Nie wiem,czy pić kolejną kawę,czy wypić redbulla.Nie,cholera mnie bierze!M.wypił mi redbulla i mało tego,wypił mleko do kawy.Dlaczego moje dziecko to taki odkurzacz??????!!!!!!!!!!Wkurza mnie wszystko,gdy tylko czuję nad sobą presję wykonania zadania o którym nie mam pojęcia,czuję wściekłość i ogromną bezsilność.Nie lubię tego stanu i nie pomaga nawet motto:,,czasem tak bywa".Jakoś nie mogę zawalczyć o swoje zorganizowanie w pracy nad zadaniami.Odkładam na potem i teraz tak mam.Oj,ja idiotka...Nie bardzo wiem,jak z tego wybrnąć.Ufff,ciśnienie mi skacze,zaraz wybuchnę,albo po prostu pójdę spać...nie,nie zasnę tak łatwo po tylu kawach.Jeszcze ci powie taka jedna ,że bez tej umiejętności nie ma studiów na grafice....Ludzie to potrafią pocieszyć...
Co z tego,że umiem rysować,co z tego,że umiem malować,jak nie umiem piep...nym piórkiem przenieść obrazka na drugą warstwę.....A nie umiem,bo jestem leniwa,bo mi się nie chcę bo miewam wyje**ne.Bo myślę,że zrobię to ,że zdąże i jak zwykle budzę się z ręką w nocniku....
A propos nocników:)Dziś byłam u mojej kochanej O.i miałam na rękach ślicznego małego,kilkudniowego bobasa.Porozmawiałam z nim troszkę i zasnął,błądzącymi jeszcze oczkami na mnie spozierając:)))Nie umiem opisać tego uczucia,dla kobiety to coś niesamowitego jest.To tak,jakby dotknąć firmamentu wznosząc się na skrzydłach rozkoszy i dumy,że tylko my kobiety mamy ten przywilej rodzić dzieci.Bo facet tego nie może,choćby chciał.On może być ojcem,może być nawet tylko dawcą,może być wzorowym ojcem,ale nigdy nie poczuje tego ,co czuje kobieta gdy rodzi dziecko.Gdy daje życie nowemu istnieniu:)Mój dzisiejszy  stan uniesienia wzmógł tęsknotę za tymi chwialmi,które już przeżyłam dwa razy w życiu,a któe już nie wrócą.Nie wrócą bo one są ....ciagle. Gdy patrzę w oczy moim synom,to widzę ich indywidualność,czuję miłość,zaufanie,troskę o nich i ich życie,które im podarowałam.To piękne jest,to uczucie,gdy jeden lub drugi wyraża swoją miłość bezwarunkową,zaufanie i troskę w moim kierunku:)To jest coś,takie coś,czego nie da nikt inny,tylko dziecko.A cały ten stan rozpoczyna się od miłości,od poczęcia,czyli punktem wyjścia jest facet.Hehe,filozofką to ja nie będę ale wiem,że bez miłości nie powinno być i dzieci.Bo tylko te są kochane,które z miłości się poczęły.Hmn.Co mnie dziś tknęło?Otóż różne zdarzenia ostatnich dni,różne sytuacje,przeróżne zwroty akcji spowodowały,że instynkt macierzyński we mnie uśpiony budzi się.Ale cóż z tego,kiedy nie ma takiej opcji.Mogę być dobrą ciocią,mogę być dobrą matką,ale młodą mamą już nie będę.Bo za stara jestem:Mogę co najwyżej zostać dobrą babcią,hehe:)Pocieszające?tak!Bo chyba nocniki,pieluchy i bieganie za np uciekającym dwulatkiem to już nie dla mnie.Kobiety wokół mnie zachodzą w ciąże ,rodzą dzieci i tak im się przyglądając myślę,że ja już to mam po prostu za sobą.Spełniona rodzicielsko myślę,że lubię dzieci,kocham nawet,ale chyba w pieluchy już się nie dam wrobić:D   W tej chwili głośno myślę i dochodzę do wniosku,że wiele w moim życiu musiałoby się zmienić,musiałoby się wiele wydarzyć,żebym miała tą możliwość urodzenia dzidzi.He,przede wszystkim musiałabym mieć z dziesięć lat mniej,a to niewykonalne.Musiałabym mieć mniej złych doświadczeń,które mnie uwarunkowały jako kobietę,a to też nierealne.No i cóż?Mogę się tylko nacieszyć ciotkowaniem i wyprowadzaniem na ludzi moich chłopaków,którzy w zupełności zapełniają moje potrzeby matczyne:)Tyle na ten temat.Koniec kropka.Tym pozytywnym akcentem gratuluję wszystkim kochającym rodzicom,by cieszyli się z tych pierwszych chwil życia dzieci,bo te chwile przeminą bardzo szybko i tylko do nich będzie zależało,czy to będą dobre wspomnienia.Moje są.Jedno śpi snem ukojonym,drugie właśnie bierze prysznic i przed chwilką pytało o zgubione klucze od domu(wtf???) I te dwa istnienia to więcej niż wspomnienia,to moje życie:)Więc jaki z tego wniosek?chrzanić zadania na informę,przytulić jedno i drugie i pójść spać z przeświadczeniem,że wiele już w zyciu osiągnęłam i mój świat nie zawali się przez jakieś tam piktogramiki nie zrobione w terminie.PRAWDA.Grunt to samej sobie poprawić nastrój wieczornymi rozważaniami:)