poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Fatalny poniedziałek...

,,Bo i mnie niczego nie uczono i wcale nie czuję się przez to gorszy. Jeżeli mają [jego dzieci] głowę na karku to dadzą sobie radę jak ja, a jeżeli są osły to czego bym ich nie nauczył, pomnożyłoby tylko ich osielstwo"
To z Diderota.Ciężko jest być nad,pod i w sumie to między młotem a kowadłem...Ale cóż,trzeba nie dać się i być twardym,nie miękkim...Dzień po ciężkim weekendzie nie obfitował w żadne rewelacje...Można było się tego spodziewać,ale mój wrodzony optymizm znowu mnie oszukał...Suma sumarum jutro będzie lepiej-mam taką nadzieję(znowu mój optymizm czy naiwność?)Ludzie nie potrafią się komunikować,najpierw mówią tak,potem robią inaczej,a w rezultacie wychodzi zupełnie coś innego.Dlaczego?Bo (mam na to swoją teorię )są jak te przysłowiowe osły uparte i niereformowalne. Ostre słowa?Bo tak uważam ,dziś moje nastawienie do ludzi dość ...hm...mało empatyczne.Tyle.
Zmęczona,z obolałymi stopami (nabiegałam się) i zgrzana wróciłam do domu potwornie zdołowana...i nawet pytania-co w pracy? nie wzbudzały entuzjazmu...Sen jest najlepszym lekarstwem,więc położyłam się kimnąć ździebełko.Wstałam,rytualnie kolacja dla całej rodziny i chwila tutaj...Dobrze jest opowiedzieć Ci jak minął mój dzień,nawet jeśli opowiadam to trochę naokoło...To sprawia ulgę:)Dzięki,że słuchasz.
Teraz czuję totalny brak weny,niedosyt,niespełnienie,a przede wszystkim zmęczenie,więc chyba łóżko i książka to rozwiązanie na dziś. Dobranoc.https://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=fvwp&v=TyV-zfgFgEc