poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wracam,do siebie.

Bo czas płynie,dzieci rosną a ja? ja cóż,nie dorosłam do tej roli matki dwóch synów.Samokrytyka mi się włączyła po wczorajszym wieczorze.Nie ogarniam...
Bo chłopcy się kłócą,bo się tłuką,bo się nie znoszą czasami.A mi ręce opadają.
Czas chyba podać się do dymisji....
Albo wywieźć na wakacje do dziadków i mieć trochę świętego spokoju,no!
Jakoś to zniosę,może, dopóki mi żyłka nie pęknie.Tymczasem zupa na jutro gotowa,dzieciak ten bardziej zadziorny zasnął,kot znalazł sobie miejsce do spania na krzesełku obok mojego łóżka...reszta rodziny układa się do snu...
Ja też,dziś,po lekkich perturbacjach i idącym za nimi rozczarowaniu...wybieram się spać,zmęczona,bezsilna,jakaś obojętna na to,co mnie otacza...W sumie to mam wszystko dziś  w ..nosie.I tym pozytywnym akcentem mówię dobranoc Tobie z nadzieją,że jutro przyniesie więcej radości ,więcej zadowolenia i więcej ....ha! Słońca-oczywiście...!