piątek, 31 maja 2013

Niby nic a jednak zerkasz....:)

Żeby tak nasycić się ale wciąż w zapasie mieć,lalalala  .https://www.youtube.com/watch?v=4zHvSH3MFiU
Delikatnie zdjąć złotko...
Dobry nastrój dziś,wszystko się jakoś układa....w całość.Dzień rozpoczęłam dość wcześnie,bo budzik zadryndał 6.10.Dobra pogoda,sympatyczny ten dzień....Nawet w pracy było miło,zwłaszcza wyprawa po pomidory cudnej urody;)))haha,sama się z siebie śmieję...
Jutro święto dzieci.Jedno pojechało do kolegów na noc,ale wróci do południa,drugie śpi z rozdziawioną paszczą,wymęczone i podekscytowane oczekiwaniem na lego ninjago. Musiałam jechać do sklepiku lego i zakupić,bo by mi nie wybaczył.No a mama jutro do pracy, dyżurnie...W planie na jutro wypad do  jednej z galerii handlowych,która dla dzieci przygotowała wiele atrakcji z okazji dnia dziecka,m.in. plac budowy lego.Może dzieci się rozerwą.Osobiście wolałabym jakiś weekendowy wypadzik na łono natury,ale dla dzieci to żadna atrakcja niestety....Więc pozostaje legoland w gdańskim wydaniu.
A. na szczęście już dobrze się czuje,doszedł do siebie co wnioskuję po energii,która z niego tryska.I dobrze.
Wieczór szybko mi minął,zakupy z koleżanką ,potem pieczenie i dekorowanie babeczek dla najmłodszych,na jutro.Od kiedy stosujemy w domu metodę-jeden ,,słodki " dzień w tygodniu,to życie stało się prostsze.Cały tydzień jedzą normalnie,czasem ewentualnie jakiś słodki deser czy posiłek typu makaron z truskawkami lub omlet z dżemem....a tylko jednego dnia pozwalam im opychać się słodkościami.I szczerze mówiąc-na zdrowie im to wychodzi.Więc jutro,z racji okazji oraz weekendu-dzień słodki.Byle tylko ich nie zemdliło:D
A ja sobie siedzę,już ledwie zipię,słucham ulubionych kawałków i zaraz idę spać...Tobie też miłej nocy,niech anioły czuwają nad Twym snem....
Bo ja już dziś nic więcej nie ulepię...Pa!
Na dobry sen jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=fYhp-mYV2qk

środa, 29 maja 2013

Ten blask...niech trwa...

Dzisiejszy dzień dłuuuugi.Praca,później zakupy,kluchy na parze z truskawkami i kompot z rabarbaru:)Tyle dobrego.A dzieci znów doprowadzają mnie do szewskiej pasji.Już młody lepiej się czuje i zaczyna świrować....A starszy jak ma się z nim w coś pobawić to chyba za karę...I znów się wściekali,w wyniku czego młody hasał,hasał-aż do porzygu (wybacz brzydkie wyrażenie).No i szlag mnie trafił,bo chwilę wcześniej wziął antybiotyk..Tak oto me dziatki  się zabawiają:)

Tymczasem mój Żuraw odpoczywa,czyt.schnie.
Nie mam na niego na razie patrzeć(za namową koleżanki malarki)żeby nabrać dystansu.Jak spojrzę za parę dni-zobaczę ,co trzeba jeszcze poprawić,dopracować.

Moje zatoki czują się nieco lepiej.Antybiotyk zaczął działać,choć jeszcze przy pochylaniu głowa boli.A jutro-dzień wolny.Właściwie święto,w związku z czym mogę(chcę ) dziś troszkę przysiąść do sztalug.Mam nowe kredki,będę je próbować.Tymczasem posłuchaj ze mną....https://www.youtube.com/watch?v=oBQiZMoBlhI
Dobra nuta,dobry tekst....Mogę słuchać...Posłuchaj i Ty:)

wtorek, 28 maja 2013

Zapalenie zatok,antybiotyk i potworny ból głowy....

Tak się dziś czuję,jakby mi ktoś pół tony ołowiu włożył do głowy.Fatalnie.Czekam,aż antybiotyk zadziała.Tyle z nowości.Poza tym-nudy,nic się nie dzieje o czym warto by pisać...Troszkę podmalowałam żurawia,ale dziś nie nadaję się do niczego,więc zostawiam i wracam do łóżka.....Pa!

niedziela, 26 maja 2013

Dalszy ciąg pracy nad obrazem...


Zasmarkana,kaszląca.....

Jestem chora:(
Jutro do pracy.Nie wiem,jak przeżyję.Mały jeszcze bierze antybiotyk,ale musi pójść do przedszkola.Szprycuję się tabletami,żeby cosik pomogły....
Maluję obraz dla Pana Henryka.Malowałam wczoraj,malowałam dziś ,ale choroba mnie zmogła i odłożyłam na później.Nie wiem,czy dam radę jeszcze powalczyć wieczorem.Spróbuję jednak chyba,bo czas nagli.Żuraw Gdański oto wyzwanie dla mnie.
Dzień minął...dzieciaki pokąpane w łóżkach..Wieczór dla mnie.Tylko,żebym mogła czuć się lepiej,bo jak na razie to jakieś poty mnie męczą.Idę zrobić herbatę z cytrynką...

c.d.n.


Panie Henryku,wstęp do obrazu....

Jest trzecia w nocy.Nie mogłam już więcej namalować,bo farby muszą podeschnąć.Dzieci śpią a ja markuję.Mam ogromną nadzieję,że początek mojego Żurawia jest w porządku,mam jeszcze parę dni i nocy na niego;)Nie pogniewa się Pan,że wstawiam na bloga?
Jutro,w świetle dnia będzie efektywniejsza praca bo dziś to już oczy zmęczone............
Na dobranoc,dla wszystkich zaglądających tutaj,trochę nostalgicznie,ale tak czasem mam,zwłaszcza gdy maluję......http://www.youtube.com/watch?v=fUWKro8bX90

piątek, 24 maja 2013

Bo ja...jestem tu.Czekam.

Wiesz,że ja niecierpliwa.Pisząc dwuznacznie,tak,bo lubię,czuję niecierpliwość ogromną.Gdy Cię nie widzę nie wzdycham nie płaczę....Nie tracę zmysłów kiedy Cię zobaczę...http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=jzR0i4OZpnI
Co mnie tu wiodło?
Siedzę sama w ten piątkowy wieczór...dziecko śpi snem ukojonym,spokojnie i błogo...Leki działają.Drugie dziecko-to starsze-w kinie z kolegą..a ja samotnie...jak zwykle...:(
Miałam się wziąć za malowanie,ale jakoś nie zrobiłam tego...z lenistwa,bo ja też leniem jestem.Wystarczy,że pół dnia stałam przy garach,by dzieciom dogodzić...Drugie pół spędziłam na gonieniu małego do łóżka,bo lepiej już się poczuł i małpiego rozumku dostawał....A że antybiotyk,że osłabiony to i w łóżku leżeć musi.A on NIE! Latać,biegać,szaleć to jego zadanie.Więc nerwowo,bo chcę by do poniedziałku się wykurował,a on jak na złość.Energia go rozpiera,pomimo choroby.
Teraz czekam,aż starszy wróci cały z kina,bo i pora dość późna jak na małolata.Ale jest pod opieką ojca kolegi,więc bezpiecznie.
Myślę co przyniesie mi nowy tydzień...?
Podsumowując jeszcze wczorajszy wieczór,zastanawiam się czy wspomnieć o tym,dlaczego smutek pomimo sukcesu mnie dopadł....albo nie,nie będę się rozczulać,po co...Tylko powiem,że było mi trochę przykro,bo z zaproszonych moich gości nie przyszedł prawie nikt.....Nikt z tych,na których najbardziej mi zależało.Więc nie wiem,czy to sukces był,czy porażka....Ech.Życie.Miało boleć-boli........http://www.youtube.com/watch?v=gZVv-KzllK4

Choć nie było Was ,zobaczcie i posłuchajcie:)))

http://www.youtube.com/watch?v=o4maKbiTolE&feature=youtu.be

czwartek, 23 maja 2013

Wernisaż 23 maja 2013 Biblioteka Społeczna na Stogach:)

Właśnie usiłuję wkleić film na you tube z koncertu,który uświetnił mój wernisaż dzisiejszy:)ładuje się....Jeszcze 150 minut...hehe....
Wieczór fantastyczny!Niech żałują ci,których nie było...!
Wystawę otworzyła Pani Dorota K.-kierownik biblioteki.Przepytała mnie ze wszystkiego,oczywiście w odniesieniu do mojej twórczości,więc wstęp był dość wyczerpujący:)Myślę,że goście przybyli dowiedzieli się o mnie tyle,ile się dało streścić w tak krótkim czasie;)Do tego występ czterech utalentowanych dziewcząt z Akademii Muzycznej w Gdańsku,który wniósł ze sobą wiele pozytywnej energii.Tak,bardzo mi się podobało!!!Trochę kultury od czasu do czasu-to lubię:)Nie jestem krasomówcą,więc moje ochy i achy nie oddadzą w pełni tego ,jak przeżyłam ten wieczór.Myślę,że jak zobaczycie filmik z koncertu sami poczujecie ten klimat.
Rzadko się zdarza,by goście przybyli tak uważnie odbierali moje malowanie,żeby usłyszeć tyle ciepłych słów jednego wieczoru.Cieszy mnie szczególnie uwaga jednego Pana,który powiedział mi,że w moich obrazach są kolory,których w rzeczywistości wcale  nie ma:)Uznaję to za komplement.Bo wszakże nim był!
Ciepły klimat imprezy,zainteresowanie moim malarstwem,przepiękny występ kwartetu smyczkowego,to był dzień,w którym upewniłam się w przekonaniu ,że muszę nadal malować:)))I będę dla Was moi mili.Życzę spokojnej nocy,mam nadzieję jeszcze dziś podać link do filmiku:)Dziękuję:)







wtorek, 21 maja 2013

Kaszlące dziecko,wernisaż tuż tuż...i jakoś tak nijak...

W związku z nieustającym kaszlem A. humor mam byle jaki...przykro mi gdy widzę jak maluch się męczy,a ja nie mam mocy by mu pomóc...Dzień w pracy minął dość szybko .Poddenerwowana wyczekiwałam,czy nie dostanę telefonu z przedszkola.Odbierając malucha o szesnastej pani powiedziała,że zaczął kaszleć po południu.A teraz kaszle ciągle.....Nie wiem,jak prześpimy kolejną noc.Z takim charkaniem ciężko jest się wyspać i jemu i mnie.....Więc sama nie wiem.Nastrój w związku z tym marny....nic mi nie wychodzi,nie mogę się za nic wziąć.Robiłam napis tytułowy na wystawę,zepsułam kilka kartek,jestem do niczego dzisiaj.
Jak na wernisaż za dwa dni-moje nastawienie-depresyjne...W skali jeden do dziesięciu-minus dziesięć:(
Nie wiem,jaka będzie pogoda,nie wiem,ile osób przyjdzie,nie wiem,w co się ubrać......odwieczne dylematy,ale zamiast ekscytacji  i podniecenia-nie czuję żadnych emocji.Oby to się jutro zmieniło,bo inaczej-klapa murowana...Dziś zadzwoniła moja dobra kumpela i usłyszawszy mój głos stwierdziła-ty chyba masz jakiegoś doła? bo tak,bo A. mnie niepokoi,jego alergia i ten cholerny kaszel...Idę utulić dziubutka ,może mu trochę przejdzie...albo mnie....najchętniej zasnęłabym i przespała to całe pylenie i latające alergeny.Jednak zima ma swoje zalety.

poniedziałek, 20 maja 2013

Alergeny i reakcja A.,wypadek na naszych oczach i dzień do bani....

A. kaszle okropnie.Ubiegła noc przebiegła dość burzliwie,gdyż A. zanosił się kaszlem od zaśnięcia do przebudzenia.Nie wiedziałam co robić.Gdy rano wstaliśmy,pierwsze co, to zrobiłam mu inhalacje przez inhalator...Nie pomogło.Kolejnym krokiem było zarejestrowanie go do pediatry,co o dziwo udało się tego samego dnia i dość szybko.Pojechaliśmy.Wysiadając z tramwaju-traumatyczne przeżycie-wypadek.Na własne oczy,pierwszy raz (mam nadzieję,że ostatni)zobaczyłam,jak samochód wpada na ludzi.Dwie kobiety(babcia z wnuczką)przebiegały przez jezdnię na czerwonym świetle ....i auto jadące potrąciło obie panie.Gdy zwróciłam oczy w kierunku przejścia,usłyszałam głuchy huk i zobaczyłam jak dziewczyna uderzona przez samochód odbija się od maski z wielkim impetem i leci jak marionetka na jezdnię ...Szok!!!Pierwsza reakcja to szarpnęłam dziecko za rękę i odwróciłam go od tego widoku(nie wiedziałam,czy ona w ogóle przeżyła)i od razu zadzwoniłam na 112.Wezwałam pogotowie oraz policję....Kierowca nie zbiegł z miejsca wypadku,gwałtownie hamując wyskoczył z auta i również chwycił za telefon,doskoczył do obu kobiet i ocenił sytuację.Długo czekaliśmy na pogotowie,ponad 10 minut:(  Babcia  dość szybko wstała i otrzepała się,natomiast dziewczyna leżała nieruchomo...miała otwarte oczy,wyraz bólu na twarzy i łzy w oczach...)Bardzo było mi jej żal,a babcię najchętniej udusiłabym,bo po jaką cholerę tak się jej spieszyło???
Gdy nadjechali ratownicy,założyli jej kołnierz ortopedyczny i podłożyli pod nią deskę ratunkową,z której przełożyli ją na nosze i do karetki......Dziewczyna płakała...Cała sytuacja wstrząsnęła mną,ale i A.kurczowo trzymał moją rękę,bo zobaczył co może się stać przez nieuwagę i brak wyobraźni.....
Myślę,że będzie to długo pamiętał,ja też..
.Gdy sytuacja wyglądała na już opanowaną,poszliśmy dość zdenerwowani oboje do lekarza.Pani doktor uważnie osłuchała mojego Kleksa i powiedziała,że nawdychał się alergenów na wczorajszym spacerze i oto jest efekt:( na szczęście osłuchowo ,,czysty".Dostaliśmy syrop przeciwkaszlowy,skierowanie do laryngologa przy okazji by zbadać trzeci migdał,no i wróciliśmy do domu...Po takich przeżyciach nie miałam dziś najlepszego nastroju.......usiłowałam trochę zapomnieć,biorąc się za porządki w domu....popołudniowa burza dopełniła marsowego nastroju......Tyle...

niedziela, 19 maja 2013

Udane popołudnie w przemiłym towarzystwie:)

Tak,było niezmiernie miło u A.i jego rodziców.Przesympatyczni ludzie:)Miło,gdy na swej drodze spotykam dobrych i życzliwych ludzi:)To był udany dzień poza domem.
Niedziela aktywnie spędzona,bo był nawet spacer na poligon,gdzie chłopaki się wybiegali i wyszaleli.Obaj się docierają,jak na początkujących przyjaciół.Fajnie mieć takiego kumpla od przedszkola.
Teraz zmęczenie już i plan na resztę wieczoru-telewizja.Rzadko ją oglądam,ale dziś wyjątkowo mam chęć.Jakiś serial lub dobry film,obejrzę z przyjemnością.Dzieci zaraz spać,a ja sobie poleniuchuję.Tobie życzę dobrego wieczoru,ja osobiście nie mogę doczekać się poniedziałku.Bo niedziela w naszym domu to jak  kij w mrowisku....Oby do jutra.

Niedzielny poranek,czyli pobudka samoistna o 6.50:)Witaj piękny dniu!

Po wczorajszej ulewie dziś zapowiada się cudny dzień.Wczoraj M. nabijał się że ze swoimi zdjęciami trafię na Wiocha.pl Ale co tam:)
Jeśli postanowiłam wyspać się dziś to niech mi ktoś powie,dlaczego obudziłam się tak wcześnie?Ale cieszę się,bo to znaczy,że mój zegar biologiczny przestawił się na normalny tryb.Wstaję o tzw. przyzwoitej porze.Nikt się nie czepia,i dobrze.No i chyba lepiej mi czuć budzący się dzień niż go przesypiać:)
Plan działania na dziś-wizyta u A.zrobię w prezencie babeczki z bananem,mam nadzieję,że chłopcom będą smakowały:)
A propos wczorajszego oberwania chmury,to muszę nadmienić,że cała moja skrzynkowo-kwiatowa instalacja balkonowa musiała zostać zdemontowana...Deszcz padał tak silny,że keramzyt przykrywający ziemię w skrzyniach pływał na powierzchni i podskakiwał jak małe łódeczki na morzu podczas sztormu....Skrzynie przepełniły się deszczówką,całe szczęście,że wcześniej zrobiłam dziurki w dnach skrzyń.Dziś słonecznie i pogodnie,kwiaty mam nadzieję przeżyją,a nadmiar wody odparuje.To był chrzest bojowy dla moich roślinek .
Tymczasem życzę udanej niedzieli,wypoczywaj tak jak lubisz a ja idę powoli wziąć się za babeczki dla dzieci.Pozdrawiam słonecznie!

sobota, 18 maja 2013

Zapraszam Cię do wspólnego spaceru po deszczu....:)



Lubię po burzy wyjść na dwór i pochodzić  boso po trawie....to mi zostało z dzieciństwa:)Jeśli tylko mogę-robię to!Robię jeszcze trochę innych szalonych rzeczy i lubię mieć w tym dobre towarzystwo,a więc-niech pada!!!!

Margaretki afrykańskie,bratki,szałwia i pachnąca lawenda:)Na moim balkonie:)Dziś posadzone:)






Margaretki afrykańskie,lobelia,szałwia,pachnąca lawenda,bratki ...takie kwiatki dziś posadziłam na balkonie:)Będą pachnieć i ładnie wyglądać,gdy się rozrosną...o ile nie będę zapominała ich podlewać;)No i suma sumarum nic nie wyszło z sobotniego spania do południa.Mama weszła po szóstej z pytaniem retorycznym,czy jedziemy na tą giełdę...Nie było wyjścia,trzeba było się zwlec.Wstałam,z ledwością się ogarnęłam i ruszyłyśmy.No i efekt taki,że jeszcze nie ma południa a kwiaty już posadziłam,podlałam i pozostało tylko wyniesienie sanek i innych rupieci z balkonu do piwnicy .Ale to już robota dla M.
Za godzinkę jadę z bratem do biblioteki-powiesić prace....to też będzie syzyfowa praca,gdyż obrazy trzeba powiesić bardzo wysoko...Myślę,że się uda,nie ma innej opcji.Tymczasem zmykam,bo dużo jeszcze pracy przede mną dziś...Jutro natomiast odwiedziny nasze u kolegi A.,który tej wizyty nie może się doczekać.Więc nie ma szans,by się pobyczyć.Ale ok,tak też może być.Pozdrawiam!!!!

czwartek, 16 maja 2013

Trudne rozmowy i ciężki dzień za tym idący...

Tak,z samego rana wizyta w gabinecie pana P.Trudne tematy,jeszcze trudniejsze moje odpowiedzi.Wybrnąć z tego wszystkiego,oto jest zadanie.Postawić sobie cele,wyznaczyć zadania i wygrać:)To mój cel i priorytet.
Potem praca,dziś lepiej niż wczoraj,bo i ludzie w lepszych nastrojach.Później zebranie w szkole u M.Zakupy w aptece i późny powrót do domu...dłuuuugi dzień.Zmęczenie.To chyba najczęstsze ostatnio uczucie.Ale nic to,minie.Musi.Bardzo intensywny czas,wyczerpujący tydzień i choć naładowana pozytywnie go rozpoczęłam,to ....dziś czwartek a ja marzę o sobocie.Wyspać się,wypocząć,zrelaksować,dać sobie na luz.
Teraz odpoczywam,dzieci w łóżkach a ja nie mam siły nawet pomalować paznokci.Pogoda daje czadu,bo ciepło jest bardzo,co sprawia klejenie się i lepienie.Prysznic!tak to jest najlepszy pomysł na tę chwilę...i zaraz łóżko...niepościelone,cholera...Życzę dobrych snów...ukojenia i wyciszenia...pa!

środa, 15 maja 2013

Witam wieczorkiem:)

Siedzę już ledwo....nie wiem,dlaczego taka zmęczona jestem.Dzień w pośpiechu minął.Najpierw szybki poranek...jak ja nie lubię gdy wszyscy potrzebują skorzystać z łazienki,gdy ja tam jestem....grrrr....Poślizg kilkuminutowy.A potem praca-kilka stresujących momentów,bo ktoś ma doła,bo ktoś ma zły nastrój,bo komuś coś nie poszło ,no i to wszystko dziś skupiło się na mnie.A ja jak zwykle przejmuję się tymi wszystkimi czyimiś problemami i płacę własnym nastrojem,pogorszonym rzecz jasna.Ale to życie.Samo życie.Nie mogłabym nie przejmować się tym,nie umiałabym zignorować  tak po prostu.A czasem powinnam,ech.
Po pracy pęd dziki w kierunku przedszkola(by zdążyć na czas).Po powrocie w domowe zacisze(o zgrozo!) usiłowałam zdrzemnąć się pół godzinki,ale nie!!! najpierw jeden telefon,potem drugi,trzeci ,czwarty,upierdliwie dzwonił(kiedy nauczę się go wyłączać?)no i rozwrzeszczane dzieci,które nie rozumieją jeszcze,że ktoś może być zmęczony.Podczas gdy same bawią się w najlepsze-rozpierane energią(skąd one jej tyle mają?),ja nie mogę zmrużyć oka....i tyle z mojej sjesty.
Później zabrałam się za zapakowanie portretów do wysłania,zawerniksowanie obrazów olejnych,które już wyschły i nadają się na pokazanie podczas wernisażu.Więc smrodliwym werniksem (na balkonie) pokryłam płótna i deski,czyli moje ostatnie dzieła.No i już nic mi się nie chciało.Leniwie przygotowałam kolację dla tych rozwrzeszczanych,bo głód ich dopadł.Wykąpałam najmłodszego wśród krzyków i płaczu,bo umyć musiałam rany,które posiada na dłoni i kolanie po wczorajszej zabawie na dworze.Więc  darł się wniebogłosy,tak okropnie ,że zaczął szczekać pies sąsiadów....Na szczęście zaraz zasnął,teraz jak aniołek wygląda w moim łóżku:) Słucham Meli,zauroczyła mnie swym głosem,wgrałam sobie kilka utworów na mp3 i mogę teraz przyjemniej spędzać dojazdy do pracy,bo lubię muzykę,która na mnie działa,przemawia do mnie.
Jutro rankiem wizyta...terapii ciąg dalszy.Nie jestem tak do końca przygotowana,ale myślę improwizować.W końcu to nie koniec świata.No i cieszę się na to spotkanie,może czegoś się znów dowiem o sobie,czego sama nie wiem jeszcze.Po południu gorzej,bo zebranie w szkole....podobno z matmy będzie dwa....dobrze,że choć biologię poprawił,bo z biologii mieć jeden to obciachowe jest,a matmy nie każdy jest miłośnikiem,jak ja:)Więc szykuję się długi dzień poza domem,w związku z czym postanowiłam wyspać się,wypocząć.A co się z tym wiąże, idę stąd.Przyzwyczaiłam się codziennie opowiadać Ci ciekawostki z życia mego szaro-kolorowego,ale dziś nie opowiem nic więcej,bo już siły brak.W sekrecie tylko napomknę,iż miło wiedzieć ,że tu zaglądasz;)))Dobrych snów,do jutra!!!

wtorek, 14 maja 2013

Spadochron

https://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=g4CZtYU6tV8&NR=1
Zasłuchując się w Meli Koteluk-odpływam.:)
Dziś dzień leniwy,jakiś taki błogi,spokojem tchnący.Ale jakże to ja w tym wszystkim mam się odnaleźć?W czwartek wizytka terapeutyczna,o mój Boże.Nie wiem,jak ja ten tydzień przeżyję?Dziś zawiozłam część obrazów na wystawę,w sobotę będzie wieszanie.No i 23 maja wernisaż.Jeszcze muszę zrobić przegląd mojego twardziela w poszukiwaniu zdjęć A.Do przedszkola....szukam już ich od tygodnia ! Bo w przedszkolu uroczystość z okazji Dnia Mamy:)też 23 maja,tylko kilka godzin wcześniej,niż wernisaż.C.D.N. idę kąpać dziubaska małego....

poniedziałek, 13 maja 2013

Marzenia się spełniają:)

Otóż... zaproponowano mi dziś wystawę i wernisaż,za 10 dni!!!Wiem,że marzenia się spełniają,gorąco w to wierzę,bo spotyka mnie to w życiu.Marzyłam kiedyś,by pokazywać swoje prace szerszemu gronu osób i to się teraz dzieje.Ale nie było to proste,bo trzeba było sobie na to zapracować-uważam,że tylko moja wiara i wytrwałość to sprawiły:)Cóż,zgadzam się i mam nadzieję,że dojdzie do skutku,kwestia omówienia szczegółów ,powieszenia się(prac) i zorganizowania wernisażu.Mam na to 10 dni,myślę,że jak się sprężę to dam radę.Jeśli ktoś mi jeszcze pomoże wywiesić,to będzie super.No to się cieszę:)
Najfajniej,że mam co pokazać,bo jest to około 50 prac,plus parę nowych ostatnio powstałych.Wystawę mogę nazwać tak samo jak ostatnio,czyli ,,Nocne zmagania"plus dopisek : ,,...i świetliste poranki"Nie mam jakiegoś kłopotu z wymyśleniem tytułu,jeszcze tylko kwestia wydrukowania plakatów,promocji i zaproszeń.Oby się udało,bo czasu nie za dużo.Ale prace są gotowe,bo oprawione,więc sądzę,że największy kłopot z powieszeniem tylko będzie.I znów pewnie nie odpocznę w weekend;)))hihihi.
Ale cóż,to jest cena,jaką trzeba zapłacić by coś osiągnąć:)Mogę sobie tylko życzyć,by przyszło wiele osób i oby spodobała się im moja twórczość:)Bo to dla mnie ...hmmm.....SZCZĘŚCIE:)I spełnienie:)
Więc szykujcie się!termin potwierdzony 23 maja 2013 godzina 18.00
,,NOCNE ZMAGANIA I ŚWIETLISTE PORANKI" Agaty Wróblewskiej-Boruckiej
Zapraszam,Biblioteka Społeczna na Stogach

niedziela, 12 maja 2013

Niedzielne spotkania,czyli jak zjeść obfity obiad nie objadając się,powiedzieć coś ważnego i takie tam...:)Czyli niedziela z rodzinką

Niedziela,mało aktywna,wręcz leniwa.Jednak eksploatuje,bo czuję się na maksa zmęczona...Rano budzik 6.10 zbudził mnie jak co dzień(zapomniałam go wczoraj wyłączyć)i tak leżałam sobie do dziewiątej w ciszy i relaksie rozkoszując się ....wolnością osobistą.Dzieci jeszcze spały,mama krzątała się po kuchni dość cicho jak na niedzielę(!)Moje myśli wolne oscylowały wokół tego,co ostatnio się wydarza.Nie powiem,że nie był to najprzyjemniejszy poranek od bardzo długiego czasu,dla mnie,samej.Czuję powolutku,jaki wpływ ma na mnie pewna przyjemna lektura pewnej tajemniczej księgi.Czytam ją z ciekawością,każdego niemal dnia odkrywam nową jej kartę,nie kryjąc przy tym obezwładniającej przyjemności.Bo ta lektura zmieni moje życie,tak podobno ma się stać.Sama to sobie postanowiłam i sama się tego trzymam.Umysł ponad nastrojem,to mnie kręci,to mi daje nadzieję,że to nie jest przypadek nie do odratowania:)Znaczy,że ja nie jestem takim przypadkiem,w co dotąd wierzyłam,bo tak mi było pisane.Wiem,że to,co dzieje się wokół tak naprawdę zależy ode mnie,od nikogo innego,bo to jestem panią swego życia i nikt nie może mi narzucić jak ono ma wyglądać.Kropka.Człowiek jest to najważniejsza istota na świecie ,każdy ma prawo podejmować własne,samodzielne wybory,i już wiem,że powoli to zaczyna się zmieniać.Cele?Taki temat ostatnio temat,, do przerobienia".Czego się spodziewam po tej tej mojej ...terapii?Muszę samodzielnie odpowiedzieć na te pytania,nikt tego za mnie nie zrobi.Więc myślę o tym intensywnie ostatnio,czasem mało na to czasu pośród codziennych obowiązków,ale staram się wykorzystać każdą cenną minutę na pracę ..nad sobą.Bo chcę być lepsza,lepiej się wyrażać ,lepiej komunikować.Z ludźmi,którzy znaczą dla mnie wiele.A jest ich sporo,tak.To cieszy.Cieszy mnie to też ,że ludzie mi bliscy lub dalsi,mówią mi rzeczy których nigdy wcześniej nie kodowałam,a teraz wżerają się w moją psychikę i utrwalają moją wiarę w siebie.Tak,było mi to cholernie potrzebne.Dość toksyczna sytuacja do tej pory wokół mnie w której trwałam jak w amoku,powodowała wiele niepotrzebnych kwasów,które mnie niszczyły wewnętrznie...Teraz wiem,że dobrze się stało gdy postanowiłam poddać się próbie.Bo ta próba wzięcia swego życia w swoje ręce spowoduje coś,co było mi niezbędne do ...chyba szczęścia.:)Bo przeszłam już etap katharsis ,gdy napisałam ,,Krzykiem malowane".Wyzbyłam się swoich traum,podzieliłam się nimi ze światem.Kto zechciał mnie lepiej poznać-przeczytał Zofię Bąk,czyli mnie właśnie.Kto się tego bał,wcale nie wziął jej do ręki.Rękopis leży gdzieś w okolicy biurka,każdy może po niego sięgnąć,kto tylko ma na to ochotę.Ale to już temat przebrzmiały,bo ewoluowałam od tamtego czasu.Owszem,miałam potrzebę wyrzucenia z siebie tych wszystkich ciemnych tajemnic,ale teraz już wiem,że mam do nich dystans.Moje przeżycia nie mają już takiej mocy destrukcyjnej,jak wtedy,nie niosą ze sobą tylu emocji i cierpień.Szkoda tylko,że niektórzy nie starali się do tego eseju sięgnąć,mimo,że mieli podane pod nos.Jednak nie chcieli ,bo tak naprawdę im na mnie nie zależało.Bolało,niosło rozczarowanie...długo nie mogłam się z tym pogodzić.Teraz już wiem.
Że nie warto było im tego dawać.Bo oni nie chcą wiedzieć,bo się tego boją ,bo ich to przeraża,nie rozumieją.Wolą uciekać w świat wyimaginowany,serialowo-powieściowo-komediowy a życiowy realizm ich nie bawi.Trudno,ich strata...Ja tam wolę życie prawdziwe. choć boli czasem bardzo,ten trudny wspólny trening,to ja wybieram właśnie to!Cóż więcej mam powiedzieć.Dziś piszę tu,nie muszę publikować nigdzie indziej,szukać wydawcy,szukać sponsorów,sama jestem sobie sterem i okrętem.Chcesz -wchodzisz,nie chcesz-wychodzisz.Twój wybór.I wiesz co?Dynda mi to jak kilo kitu na agrafce,czy to się sprzeda.Bo nie o kasę tutaj chodzi.Chodzi o moje wybory.Te,które podejmuję teraz to najtrudniejsze od wielu lat,najważniejsze od wielu lat i najbardziej  KOCHAM MMOJEGO MAĆKA XDDDDDDDDDDDDDDDDD*********############^^^^^^^^^&&&&&&&&&&&&&&&...To pisał mój syn pierworodny.Odeszłam na chwilę od komputera....

Kontynuując temat powiem jeszcze tylko tyle,że teraz wiem,że dzieje się coś ważnego,czego sama byłam zaczątkiem.Na swoje własne życzenie mam to,co mam.A mam już bardzo wiele!Ten na przykład popis wyżej wymieniony,to jeden mój życiowy sukces,drugi właśnie leży w łóżku zajadając kolację,nikt mi tego nie zabierze,bo to moje jest szczęście.Nie żałuję niczego,co się stało do tej pory.To jest moja walizka(pełna cudów) i albo przyjmujesz mnie z nią albo nie wchodzę wcale do tej gry.Myślę,że doskonale się rozumiemy,mój czytelniku.Oj,rozpisałam się.Czy nie za wiele jak na jeden raz? Oj tam,oj tam,w sam raz:)Teraz posłucham sobie muzyki i Tobie też podsyłam :
https://www.youtube.com/watch?v=WjjlHWUmErs

Słuchając Ciebie...

https://www.youtube.com/watch?v=cwknT8V3Cas....wsłuchuję się w siebie i wiem,że ideał istnieje.Może to banalne i nie do wiary,ale wiem,że zdarza się coś,co zdarzyć się może tylko raz.Nie pytaj mnie ,skąd to wiem,bo ja odpowiem,że kobiety to czują inaczej.Nie pytaj mnie...
Świat oszalał.
Czarodziejka.Jestem.Nią.Tylko dla Ciebie,wiesz,prawda?
Kolorowych snów życzyć Ci chcę,choć Ty pewnie jeszcze nie śpisz,ja też nie...Zbyt wiele wrażeń by zasnąć.Z ciepłym i wilgotnym wspomnieniem położę się i pomyślę,o czym mogłabym z Tobą porozmawiać jeszcze.Bo ciągle mi mało...Zbyt krótki czas został nam dany,ale cieszę się z każdego dnia,z każdej chwili,z każdego spojrzenia.To magia jest.I jeszcze dziś ten pan z kwiaciarni,tak jakby rozgryzł mnie na dzień dobry,WOW!
Myślę sobie,że już piszę i mam oczy na zapałkach ze zmęczenia.Ale to jedyna nić porozumienia,jedyna droga do Ciebie.Może jutro to przeczytasz  i zreflektujesz się,że kłamstwo ma krótkie nogi,bo ja i tak wiem,że zaglądasz tu regularnie;)A teraz ja idę spać,śpij dobrze i Ty.

sobota, 11 maja 2013

Czekam...

...na sen.Wszyscy śpią,a ja miałam dziś okropną migrenę ,nabrałam pigułek i hehe,jestem jakaś zamroczona...lekko czy mocno sama nie wiem,więc nie napiszę nic mądrego.Może tylko tyle,że jutro sobota w pracy.Nie lubię sobót w pracy,bo nic się nie dzieje...ale jutro może uda mi się znaleźć jakieś konstruktywne zajęcie.I sobotni wieczór,hehheh:)Trzymając się planu-jadę do mojej przyjaciółki i dalej zobaczymy:)Mamy ochotę potańczyć,pogadać,zabawić się gdzieś tam na mieście...:)Jak na prawdziwe matki Polki i słomiane wdowy przystało.Ale teraz serio,kiedy się bawić jak nie teraz?Potem będziemy żałować,że całe życie poświęcamy dzieciom i domowi i nic dla siebie.Faceci mają swoje zajęcia a my tylko w garach i pieluchach?Nie,kategorycznie odmawiam!Więc pilnuj się,bo wychodzimy ,,na miasto":)Dobranoc...dziś już koniec imprezy;)

czwartek, 9 maja 2013

Na dobranoc:)ps.powaliła mnie ta wersja:)))w tak wykwintnym wykonaniu:)

https://www.youtube.com/watch?NR=1&v=WAOLp7Fe0gY&feature=endscreen

Zakupy,zwierzenia i nocne powroty...

Tak,zakupy:)Z przyjaciółką-udane!I o dziwo nie dostałam mojej migreny ,jak to zwykle w galerii mnie dopada.Więc pozytywnie:)I ogólnie kupiłam to,co chciałam,nawet w tych sklepach,w których chciałam,co rzadko mi się zdarza>:)No i w miarę szybkie wybory,hehe,co też rzadko się zdarza.Decyzja w 5 minut:)Pani ekspedientka tak miła,że udostępniła mi swą kartę rabatową(30%) na zakup butów:)))Są dobrzy i życzliwi ludzie na tym świecie,ja w to gorąco wierzę i spotyka mnie to rzeczywiście.Dziękować!
W pracy gorąco,pod każdym względem.Ciśnienie również wysokie,ale to chyba koszt jaki ponieść muszę pracując tu.Kwestia przyzwyczajenia,mam nadzieję.Ale sympatia ludzi ,która wpływa na mnie dość intensywnie,niweluje wszystkie negatywne odczucia.Nawet podniesione ciśnienie...
Staję na wagę i uśmiech wpływa na moją twarz:) 6 kg mniej.Wiem,że to głupie babskie wyimaginowane mrzonki o tym,jak to lepiej będzie być szczuplejszą,ale tak mam....Pewnie nie jestem sama w tych zajawkach,faceci też tak mają:)Nie wspominając o płci pięknej.Jazdy na punkcie wyglądu zdarzają mi się od czasu do czasu,i uważam,że to na moją korzyść.Jeszcze tak z 15 kg mniej i będę chyba usatysfakcjonowana.Tymczasem pocieszam się tym,co jest i staram się nie popaść w kompleksy,tuszując tu i ówdzie ,tym czy tamtym.A co tam?Nie oceniając książki po okładce,albo się ją weźmie do ręki albo nie i nie zawsze to zależy od recenzji,czasem wygrywa ciekawość.Jeśli to ona warunkuje moje czy twoje zachowanie,to tak,ja jestem ciekawska:)Żądna wiedzy-inaczej.
Dzisiaj czwartek,czyli prawie piątek,jeszcze ciutkę wysiłku i zasłużony weekendzik:)Są plany,jest impreza,ale ci,to tajemnica.Oby do soboty!Pozdrawiam Czytelniku Cię,życząc spokojnej nocy...tymczasem-pa!Jeszcze dla Ciebie link,posłuchaj proszę:https://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=xgux1yWlQF8

środa, 8 maja 2013

Zmęczona.

Dziś minęło szybko.Intensywny,gorący dzień.Spocona,lepka, ugotowana właściwie jak jajko na miękko.Po pracy prysznic i rowerowy spacer z najmłodszym.Teraz szczerze mówiąc padam.Zero energii na jakieś malowanie,pisanie lub cokolwiek innego(..)Idę po prostu wcześniej spać.
Słuchając  paru piosenek,odjeżdżam sobie...Nawet nie mam ochoty na telewizję...
Chyba zanosi się na jakąś burzę...Parno,duszno,niebo zaciągnięte chmurami,coś z tego będzie.W sumie jak dla mnie mogłoby popadać w nocy.Rano lubię takie orzeźwiające powietrze po deszczu.Lepiej się wstaje i zaczyna dzień:)
Mówię dobranoc Tobie i sobie.....pa....

Hej.

https://www.youtube.com/watch?v=RmZVVgLfF6Q

wtorek, 7 maja 2013

Bracia:)





Wpuść mnie,bo skonam:)

https://www.youtube.com/watch?v=DLYhi9QGvJE
Dziś minęło jakoś.Jakoś takoś.Hmn.Co tu dużo mówić.Każdy ma prawo do dąsów..czasami....?No bo co ja...foszki,dąsy ...mam czasem muchy w nosie.I czy to od razu tak widać?!No chyba widać,sorry...Teraz już lepiej,ale jeszcze nie do końca.
Będę dziś malować,na zamówienie kolejny portrecik,w pastelu.Czas się wziąć do pracy,bo samo się nie namaluje.Więc idę ,młodzi lulu spać,a mama do sztalug.
Byłam z Kleksem na rowerze,zasuwa jak dziki,aż się boję.Muszę kupić i sobie rower na lato,trzeba będzie go wnosić,ale jakoś dam radę:)Albo kupię M. i będę od niego pożyczać:)To wtedy on będzie wnosił,hehe.Taki plan.
Teraz spadam,pa!

poniedziałek, 6 maja 2013

Autorka portretu-Ela Sparzak z Gdyni:)Dzięki Elu!!!

Ela-moja dobra znajoma z Gdyni-tak mnie narysowała. Prawda,że pięknie?Jestem w zachwycie:)Nie,żebym popadła w samozachwyt,ale ten portret jest wyjątkowy,bo rysowany z myślą o mnie,po przyjacielsku,bezinteresownie.A to jest bezcenne.
I tak poprawił mi się nastrój:)))

Uśmiech posyłam:)




Pomimo wszystko,na przekór emocjom,które mną targają,śmieję się do Ciebie.Choć to nie jest łatwe,uśmiechać się na przekór łzom...Ale wiedz,że silna jestem,nie złamię się,bo taka już moja natura.
Czekam na Ciebie gracjo gestów
Czekam na Ciebie ciszo ducha
Czekam na Ciebie epoko miłości i prawdy...

                                                                                          

sobota, 4 maja 2013

Brak weny...

..i brak pomysłu na życie.Tak mnie dziś dopadło.Nie cierpię takiego stanu zawieszenia ...ale co tu zrobić?Sen podobno jest najlepszym lekarstwem,ale i on nie chce przyjść.Nie tylko snu mi brak.
Tęsknię.Za czymś,za kimś.Bardzo.Nie mam nic do powiedzenia,telefon milczy...Jeśli nie zdarzy się nic,to już nie wiem,co dalej będzie.Czekam.Naiwnie?
Miało boleć...
http://www.youtube.com/watch?feature=fvwp&v=jD5SpHjYePk&NR=1

Tancerki w błękicie wg Degas


piątek, 3 maja 2013

Szkic do obrazu...wg Degas

I zaczęłam malować.Późno bo późno,ale zaczęłam.Będzie niewierna kopia wg Degas.W mojej interpretacji:)Tancerki w błękicie.
Dzień minął pod znakiem lenia....długi sen ,potem dość intensywna drzemka poobiednia,teraz malowanie,czyli-odpoczywam.Tak lubię.Dzieci generalnie śpią,więc można się zrelaksować.Kolory będę intensywniejsze niż w oryginale,ale cóż,mogę się tylko domyślać jak wygląda oryginalny Degas..nie widziałam jeszcze...Więc wklejam,to co do tej pory widać i wracam przed sztalugi.Długa noc przede mną.

Niedospane sny...

Bawię się świetnie.(..)Dzień już minął,noc nadeszła i zastała mnie tutaj samą.
Miałam malować,a wzięło mnie na wspomnienia...ostatnie pięć lat minęło dość szybko,ubrałam je w obrazy.Zrobiłam retrospektywne wspomnienie z tych chwil,wybrałam kilka zdjęć i zrobiłam film,dla najbliższych,dla dzieci,dla siebie samej,w końcu udało mi się jakoś w miarę chronologicznie poukładać czas.Nie zamieszczę go tutaj,bo jest to moja prywatność,której nie mogę dzielić z Tobą,mój czytelniku anonimowy.Ale kiedyś,gdy zechcesz,pokażę Ci te obrazy.To zajęło mi parę ładnych godzin,więc o malowaniu nie ma już mowy.Nie dziś.
Cóż.https://www.youtube.com/watch?v=VEH0lqME9YQ
Nie mów mi dość.
Nie wiem,co mam pisać,jakaś taka pustka się pojawiła,muszę się do niej przyzwyczaić,wypełnić ją tym,co zawsze mnie ratuje...czyli malowaniem.Mam już kilka pomysłów na obrazy,jutro może coś zacznę...
Dzień w pracy minął dziś pod hasłem monotonii,męskich perfum i dosładzania sobie życia cukierkami.Nie mam koncepcji,co robić przez kolejne trzy dni wolnego,heh,czyżby praca była ucieczką od ....?Od czego,sama muszę to nazwać.Na razie irytacja,złość,to czuję choć jednocześnie biorę głęboki wdech i zaczynam wszystko na nowo.:) Bo trzeba.Życie jest ulotne,niestabilne,przewrotne,i dlatego właśnie muszę wziąć je za rogi.
Weekend majowy długi,niektórzy lecą sobie gdzieś tam w świat,ja zostaję tu,gdzie mój dom,moje dzieci.Jutro pewnie rower:) spacer z chłopcami lub kijki.Oby pogoda dopisała,żeby nie było tak zimno,w końcu to maj!
No i chyba idę spać,dość już tego smęcenia mój drogi Agatonie.
Pomarzę może sobie,może pośpię dłużej,jutro ocenię ,,dziś "z innej perspektywy:)Dobranoc...