piątek, 30 stycznia 2015

wtorek, 27 stycznia 2015

Czerwony Kapturek :)

Próba zmierzenia się z bajką.Taka moja bajka :)

Ilustracja dla dzieci :)

... w zasadzie to namalowałam obrazek dla A. do pokoju.Nie wiem,czy M. pozwoli mu go zawiesić,ale....młody szczęśliwy :)
Nie myślałam nigdy o ilustrowaniu bajek dla dzieci,no,może kiedyś przy pewnym portrecie przemknęła mi myśl,że jak z książek Małgorzaty Musierowicz...ale zawsze chciałam być malarką.A może to właśnie ilustracja byłaby dla mnie drogą? zwłaszcza dla najmłodszych......?Trzeba spróbować.Jutro wezmę jakąś bajkę i postaram się ją przedstawić po swojemu :)
Teraz przypominam sobie bajki swego dzieciństwa.Nie było tego za wiele jeśli chodzi o media,wieczorynka o dziewiętnastej,ewentualnie jakieś mapetszoł,albo Pankracy.Ale..książki-te czytane ale i słuchane na czarnych winylach-pobudzały wyobraźnię!
Uwielbiałam oglądać obrazki w książkach,rodzice zawsze dbali bym miała ich wiele.Kiedyś-jak chciało się wtajemniczyć w bajkowy świat to trzeba było samemu sobie ją przeczytać.Haha,pamiętam,jak czytałam pod kołdrą bo rodzice krzyczeli ,że zepsuję sobie wzrok,a ja potajemnie zasypiałam przy książce.To były czasy :)))

Szczerze mówiąc do tej pory lubię czytając zwracać uwagę na ilustracje,one są nieodłącznym elementem pobudzającym wyobraźnię.Jakże cudownie byłoby móc swoją ręką stworzyć coś co wielu dzieciom umiliłoby czytanie książek.No,to jest plan.Jeszcze w fazie projektu ale...pierwsze koty za płoty :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Najgorszy dzień w roku...


Dlaczego?
Bo taki był,a nawet wyczytałam w wiadomościach:
http://deser.pl/deser/1,111858,17277913,Dzis_jest_najgorszy_dzien_w_roku__Nie_wierzycie__Potwierdzaja.html
No to i dobrze,że już się skończył...godzina 01.22 dnia następnego:
Otworzyłam oczy 6.30,wstałam 6.45 i kawa już na mnie czekała.
Obudzenie młodzieży,śniadanie i lancz do szkoły,ubranie się(bez makeup'u) i wyjście z domu 7.50
Sklepik osiedlowy bo małemu skończyła się woda,potem szkoła,szybka szatnia i zakupy w nowym biedraczu (nie podoba mi się po remoncie,zrobili schody,które już dziś nie działały....).Z siatkami do domu i totalny zamuł nastąpił...Tak mnie trzymało gdzieś do jedenastej.Potem ogarnęłam mieszkanie,ale ręce opadają,gdy widzę ,że sprzątam,a nic nie widać...Prysznic i jazda po małego, apteka, rosman (żarcie dla kota) i znów do domu.Młody absorbujący wybitnie dzisiaj,ciągle domaga się uwagi,wszystko chce robić ze mną(mamo,zagraj ze mną w wyścigi!).No i znów zamuł,oglądając bajki z nim,lekko przycięłam komara...O  16.30 poszliśmy do fryzjera zapisać się na jutro i podejrzeć jak pani fryzjerka strzyże babcię Krysię.
Ponieważ cały dzień zamulałam,za sprzątanie łazienki wzięłam się około 19.10.Siedziałam tam do 22.30 po czym godzinę męczył mnie napad ocznej migreny(!).Po totalnym rozluźnieniu,które zaserwowałam sobie dwiema białymi tabletkami,powróciłam do łazienki,wyrzuciłam wiadro śmieci,jedną beznadziejną i niepraktyczną szafkę,nawet udało mi się liznąć okno i sprzątnąć na parapecie.Umyłam muszelki,trochę przemeblowałam i w połowie działań porządkowych zorientowałam się ,że wszyscy domownicy od dawna śpią i chyba pora też na mnie.Tymże sposobem nastąpił wtorek,mam nadzieję lepszy od tego feralnego poniedziałku.Kąpiel,banan na poprawę nastroju,i znów wracam do pisania.Może jeszcze umaluję sobie paznokcie?

Zmęczona,nabieram rozpędu i wskakuję do łóżka...Jutro będzie piękny dzień!
Na dobranoc dedykuję sobie nutkę:
https://www.youtube.com/watch?v=HFoZyXsHu4k

środa, 7 stycznia 2015

Szukam weny.

Pośród mgieł i śniegów,brnąc w ciemny zaułek-szukam weny...
Czy ona będzie wesoła czy smutna,biedna czy bogata-tęsknię za nią...
Czy będzie surowa czy też pobłażliwa dla moich wybryków,niech w końcu nadejdzie...

Gdy wreszcie ją spotkam-powiem jej,że długo czekałam.Tak,długo.
Tymczasem jutro też jest dzień,dobry jak każdy inny na to,by mrok rozjaśniła światłość a biały puch zapomnienia  przykrył smutek i zobojętnienie...
Tymczasem życząc dobrej nocy-znikam ,mając nadzieję,że jutro już słońce rozświetli mój horyzont.