piątek, 29 maja 2015

Nowy dzień,nowy post,nowa energia :)

Pomimo późnego pójścia spać,wstałam dość wcześnie.6.30 wybiła a ja na równych nogach.I dobrze,dzieci ogarnięte,odprowadzone do szkoły,a ja wreszcie zajęłam się własnymi sprawami.Pierwsza najważniejsza rzecz w mojej sytuacji to znalezienie odpowiedniego zajęcia.Poczyniłam w tym kierunku pierwsze kroki,wykonałam kilka telefonów,wysłałam kilka meili i teraz mogę z czystym sumieniem wsiąść na różową panterę i śmignąć na działkę podlać roślinki:)Pogoda dopisuje,więc zgodnie z zasadą najpierw praca,potem przyjemność lecę relaksować się na łonie natury:)

Tobie Czytelniczko,Czytelniku życzę równowagi w działaniach,pięknego owocnego dnia i powodzenia we wszystkich aspektach życia :)Różowe okulary przetrzyj szmatką,na twarz ubierz uśmiech i DO BOJU!
https://www.youtube.com/watch?v=vT3POkw57W4&list=RDiVL4JRFYTxM&index=3

Co ja mam pisać?

Treści trochę brak.Spowodowane to niżem emocjonalnym...Bo mimo wielu dziejących się sytuacji brak mi uniesień i wzlotów,upadków mam już dość.
Może to wielka susza,po której nastąpi zwrot losu i ugasi pragnienie wylewny strumień uczuć?Może?Moje różowe okulary powoli blakną ,cóż,mówi się,że czas leczy rany,ale moja jest wciąż świeża.Taki opatrunek w formie silnego ramienia przydałby się,od czasu do czasu ;)

Tymczasem moje sztalugi świecą pustką.Jakaś kalinka wczoraj,wyjątkowo a tak ogólnie to jakiś zastój.Wygląda na to,że moje plany odnośnie tegorocznej dużej wystawy o kant du*y rozbić...
Nie będę już snuć planów,nie ma sensu...

Swędzą mnie plecy,wysypka fotouczuleniowa,grrr.....Nie powinnam eksponować się na słońce,ale lubię,uwielbiam ,kocham!Działeczka nabiera kształtu za to:)We wtorek,po tych wszystkich świętach mam i dzieci,po bierzmowaniach najstarszego,po rodzinnych przyjęciach zanosi się na pierwszą grubszą imprę na działce.Spotkanie towarzyskie pt. grill,ciekawe jak się rozkręci,baby będą szaleć:D
Piszę ,piszę i wymyślam już scenariusze,co będzie w niedługiej przyszłości.Czy to sens,sama nie wiem,ale trzeba mieć jakiś punkt zaczepienia,co nie?!Może doczekam się na ten jeden telefon,tę jedną wiadomość,która zmieni moją egzystencję.Jeśli nie,będę nadal walczyć,będę wspinać się po skarpie,by osiągnąć dobry punkt widokowy,lub punkt widzenia adekwatny do sytuacji.Bo na razie to filtr założony na mój obiektyw fałszuje mi obraz rzeczywisty...Zbyt wiele niedomówień,niedopowiedzianych zdań.Zbyt wiele zgubionych chwil,niewykorzystanych okazji.Cholera,pogmatwane to życie.No to byłoby na tyle.Nie opowiem Ci bajki zaczynającej się słowami dawno dawno temu w pewnej pięknej krainie była sobie   dziewczyna,która  zakochała się w  księciu.........a kończącej się żyli długo i szczęśliwie.Bajki są  dla dzieci,dla dorosłych jest życie pełne przeszkód i tylko od nas samych zależy jak je obejdziemy lub...pokonamy.Nikt nie mówił,że będzie łatwo!
Czasem tak bywa,że dziecko przestaje wierzyć w bajki a dorośli przestają pokonywać przeszkody i upadają,wpadając w wielką czarną dziurę,w której nie ma już nic...Mogę tylko sobie życzyć aby pojawiło się to upragnione światełko w tunelu,a Tobie,byś znów uwierzył w bajki.

czwartek, 14 maja 2015

Jestem.

Znów powracam,z nową energią.Bo co nas nie zabije to nas w*urwi i tak jest w moim przypadku.Hehe,więc trzeba założyć zbroję i przeć do przodu( czy jakoś tak...).Nie mogę się poddać,w żadnym wypadku!Wracam do malowania,wracam do roweru,chcę wrócić do pracy.Mam dość,zasiedziałam się.Ale nie będę już narzekać,obiecuję to sobie.

Z bieżących niusów to:
roje pszczół uniemożliwiają pracę na działce...
roje zostaną usunięte w ciągu trzech najbliższych dni...
rower został na działce i nie mam na czym jeździć...
moje prawie już dorosłe dziecko kończy niebawem szkołę i idzie do następnej...
młodsze dziecko uczy się obowiązkowości pod groźbą odwołania letniego obozu(!)
w domu bałagan,czyli jak zwykle,moje rzeczy prowadzą koczowniczy tryb życia...
po za tym bez zmian :D
aha,jutro idę do fryzjera z M. i ze sobą,.czyli z fryzurą a la Star Trek...                                                                                                

Tymczasem dziś nic już nie urodzę,zmęczona jestem i trochę brakuje mi kopniaka na zapęd.Mam wrażenie,że robię wiele rzeczy bez sensu jakiegokolwiek,ale taka już jestem.To takie malutkie spostrzeżenie...No to tymczasem...OYASUMI NASAI

sobota, 2 maja 2015

Zrób co się da...

https://www.youtube.com/watch?v=r_ADtyQqTSc

Mknąć po niebie!
Dziś majówka dziś impreza.Samotnie,przy nalewce wiśniowej,bez towarzystwa,bez radości.Cóż.
Nie maluję...wena odpłynęła wraz z marzeniami.Smutno mi.Dlaczego tak się dzieje?jakaś stagnacja mnie dopada...Czy to z braku zajęcia...czy cuś...
Właściwie to nie ma powodu do narzekania.Jest jak było kiedyś.Ale czy to jak kiedyś to jest odpowiednie na teraz?Zamąciłam,ale wiadomo o co kaman. Brak automotywacji.
Koleżanki się pogniewały,nie ma do kogo ust otworzyć...Cholera,gadam jak własna babka...!Dość,jutro zrobię coś konstruktywnego a nowy tydzień zacznę ciut ambitniej niż ostatni miesiąc.Trzeba się ruszyć z posad,zrobić jakąś małą rewolucję.Ot,tego mi trzeba!R-Ewolucji.
Tymczasem mówię dobranoc.Muszę przemyśleć parę kwestii...