Kontynuując ...Fajnie jest być człowiekiem o odpowiednim poczuciu własnej wartości. Piszę odpowiednim,gdyż słowo inne byłoby lub samochwalcze lub zaniżające je.Czasem przytrafia się tak,że ktoś ,na kim nam zależy powoduje zachwianie wiary w to właśnie poczucie własnej wartości,I co wtedy? W moim przypadku(ciężki przypadek) powoduje to albo reakcję wycofania (czytaj-ucieczkę w świat barw i formy plastycznego wyrazu) bądź wyciągnięcie ręki do porozumienia.Udało mi się to dziś połowicznie.Z jednej strony-zamiast malować siedzę i piszę te rzeczy ,z drugiej otwarcie powiedziałam to co poczułam, gdy ktoś nadepnął mi na odcisk.Czy to dojrzałość? Nie wiem.Nie wiem nawet,czy zyskałam na tym, czy już straciłam...Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi...
Podsumowując moją wypowiedź,wtajemniczeni będą wiedzieli,że to o nich chodzi,natomiast osoby postronne mogą wysnuć jakieś niejasne domysły,jednak po części zrozumiawszy moją duszę artystki.Ktoś może zadać pytanie, dlaczego nie maluję teraz zamiast pisać to i tamto?
Bo:
- Po pierwsze: nie mam weny.
- Po drugie: nie mam weny dlatego,że nie szarpią mną uczucia,raczej obojętność i bezsens.
- po trzecie:mam dość uwag typu: twoje sztalugi zasłaniają mi telewizor!
- po czwarte:jestem tak zmęczona,że moje wieczne przyzwyczajenia(nocne markowanie) uległy zniszczeniu przez ten cholernie higieniczny tryb życia!
- po piąte: jakoś tak się dzieję,że słowa lepiej odzwierciedlą mój stan ducha niż jakaś beznadziejna abstrakcja...
Na te lub inne pytania kochani odpowiem niedługo,mam nadzieję...Tylko nie wiem,czy będzie to obraz...czy koniec mojego bloga.Podpowiedzcie mi proszę,dajcie inspirację,bo ja już nie wiem,czy mam jeszcze chęć ..czy to wszystko ma sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz