Dziś było długie i intensywne.Piękna pogoda ,ciepło i lekka bryza znad morza.Tak uwielbiam.Uwielbiam też pracę na świeżym powietrzu,a teraz mam tego pod dostatkiem.Czy się cieszę??Oj tak!Nie wiem,czy wszyscy są do końca zadowoleni,ale myślę,że nie będzie tak źle,jakby się mogło wydawać kilka dni temu.Mój optymizm powraca z wielką siłą:)Dobre wiadomości,dużo śmiechu i tak lubię:)usłyszałam dziś coś bardzo miłego od koleżanki z pracy,otóż podobno tryskam pozytywnym światłem,kiedy się pojawiam,i nawet jak jestem wkurzona to też roztaczam wokół siebie aurę:)))Bardzo miło mi się zrobiło,fajnie tak coś pozytywnego na swój temat usłyszeć,zwłaszcza od osoby postronnej.Dzień na prawdę udany,sympatyczny i wibrujący pozytywnie.Pomimo niechęci ,z którą się spotykam na co dzień lub objawami totalnego niezadowolenia, staram się temu podołać i wzbudzić u innych myślenie pozytywne,bo to chyba moje zadanie.Dlaczego ludzie nie cieszą się z życia,przecież nie jesteśmy ułomni,mamy ręce i nogi,zdrowe głowy i nie doceniamy tego...smutne,ale mentalności ludzi nie zmienię,choć zawsze miałam zapędy,by zmieniać świat:))))Teraz mam szansę trochę podziałać w pracy,ale bez przesady,mam teraz ważniejsze problemy.Dzieci się kłócą....już kiedyś pisałam o tym,jaka miłością do siebie pałają....Teraz zastanawiam się,jaki błąd popełniłam w wychowywaniu ich....Co zrobiłam nie tak?Mały ryczy,duży go wyzywa,mały chce mieć innego brata,duży dostał lanie i leży obrażony na cały świat,zbuntowany małolat.Nie cierpię takiego stanu rzeczy.Jeden nie chciał przeprosić drugiego,mały w końcu przeprosił,duży nadal obrażony.Chyba muszę go przeprosić za dyskryminację,ale czy oni nie mają własnych rozumów????!!!!Kurcze,rodzeństwo to skarb,ale widać nie dla wszystkich.Skarb i duma....ale właśnie u rodzeństw to tak trudno okazać.U nas było tak samo....Skąd taka zawiść jeden do drugiego???wiadomo,że rodzic zawsze wyróżnia młodsze dziecko,faworyzuje je,bo jest młodsze i słabsze,ale do ciężkiej cholery-zaraz mnie szlag trafi,jeśli te moje dzieci się nie uspokoją.Co dzień się leją,kłócą....Dość mam wieczornych awantur.Każdy z nich oddzielnie-anioł,razem-diabły wcielone!Boże daj mi siły abym wychowała tych chłopców na wartościowych ludzi....Bo inaczej moja wiara we własne możliwości legnie w gruzach.Ach,ciężkie jest życie artystki.........
Teraz tak z innej beczki-dziś miało być ognisko.Nie odbyło się ze względu na przepisy ppoż.Kiełbasa z musztardą została jednak w pracy,czeka na majowy weekend z grillem:)Zobaczymy,co z tego wyniknie;)Nie lubię obietnic bez pokrycia,a ostatnio usłyszałam kilka.To boli,gdy ktoś zawodzi,ale kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę...tym optymistycznym akcentem kończę na dziś.Humor jaki mam słychać,ale na jego poprawę zapuszczę coś fajnego:
https://www.youtube.com/watch?v=XshNN6v71Ko&list=WL7AADE1FDA076B1BF
Aga, kłótnie chłopców to wymiana poglądów, różnica zdań , bo dzieli ich trochę lat. Relacje między rodzeństwem bywają często konfliktowe i pełne nieporozumień.Temat stary jak świat, musisz tylko nauczyć ich negocjacji , godzenia się , kompromisu.Nie bij, mało krzycz, dużo rozmawiaj, najlepiej wtedy gdy opadaną emocje. U mnie to zadziałało, ale i owszem kosztowowało mnie duzo sił i zdrowia :) . Jesteś mądra i silna , będzie dobrze ! :)*
OdpowiedzUsuńAneczko,wiem,znam teorię ale czasem cierpliwość zawodzi...Staram się postępować wg Twoich rad,bo wiem,że Twoi synowie to panowie na medal:)))
OdpowiedzUsuń