Bo dzień zapowiadał się podle.Zimno,zawieja i zamieć śnieżna,od rana.Cztery godziny snu(niespełna) dały się we znaki samopoczuciem oraz nastrojem.Dennym,niestety.Starałam się nadrobić uśmiechem,ale kiepsko mi to chyba wychodziło......Więc w pracy nie dość,że zmarzłam,bo ktoś w kozie zaczął rozpalać pod koniec mojej obecności(siwy dym!!!!),to jeszcze jakoś tak....beznadziejnie.Potem droga do domu w zimnym i wilgotnym tramwaju,dojście pieszo w czasie zawieruchy i już....przewiało mi kolana.Gorący prysznic po powrocie z przedszkolakiem-zamiast pomóc-zaognił sytuację kolanową,bo bolą jak jasna cholera......Czy to STAROŚĆ???? już????????
Na całe szczęście moja aktywność poza pracą zarobkową okazała się słuszną taktyką.Czasem tak bywa...że lepiej jest porozmawiać,bo wtedy wiele się wyjaśnia:)Więc ,,telefon do przyjaciela" i już mi lżej. O tak,o wiele lżej.Do tego perspektywa,że piątek już się zbliża ( powoli,ale jednak),spowodowała,że się szczerze ucieszyłam.No i jest git.Bo na szczęście wraca do mnie przeświadczenie,że jednak ŻYCIE JEST PIĘKNE!!!!
Tak się rozochociłam,że aż zrobiłam to,czego zrobić nie mogłam od piątku,czyli zwymiarowałam wszystkie obrazy do oprawy i napisałam wiadomość mailową do pana,który wykona piękne ramy do moich prac:)W końcu się chyba ogarnęłam.Taki dzień był mi potrzebny od dłuższego czasu,pomimo tych zawiei,bolących kolan i notorycznego niewyspania:))))A teraz ,z czystym sumieniem,mogę pójść spać.Jakaś nuta?A i owszem;)
http://www.youtube.com/watch?v=Pn4EGZeJIuI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz