..bo wieczory są dobra porą na to,by podsumować sobie dokonania dnia minionego.A moje dzisiejsze dokonania? nie ma ich zbyt wiele,ale...poranne wstanie,co jest już sukcesem (!),pójście do pracy i podjęcie w niej kolejnych wyzwań.Po pracy wizyta w salonie orendż, by sfinalizować pewną rzecz,potem zakupy,potem dość późny powrót do domu.Obiad, zupka na jutro dla chłopaków,ogarnięcie prania,podlanie kwiatów i wreszcie prysznic,czyli spłukanie z siebie pyłu dnia całego.Jakieś malowanie paznokci na kolor pink,do którego zabierałam się już od tygodnia...powrót chłopaków,oglądanie zdjęć.Krótka rozmowa z kolegą od sztuki,życzenia spokojnej nocy i ....dzień już się skończył właśnie.
Tak właśnie przebiegają moje wakacje.Nie codziennie jest tak,czasami mam wenę i wtedy nic mnie nie obchodzi.Maluję,rysuję i oddaję się pasji bezgranicznie.Oddaję całą siebie,wpadam w ekspresję lub w monochromatyczny spokój duszy....ot co.
Nie mam właściwie o czym Ci opowiedzieć,nic naprawdę się nie dzieje,nic co warte byłoby uniesień.No może po za tymi krótkimi,króciutkimi momentami pomiędzy niebem a ziemią.Ale to już opowieść na inny wieczór...Gdy będę z Tobą,może Ci opowiem...co czuję, co myślę,jak to działa,gdy samotne wieczory dokuczają,gdy cisza jest tak głośna,że serce pęka z tęsknoty.Ale to nie dziś,Dziś jest normalny,zwykły dzień,w którym nic,naprawdę nic się nie zdarzyło.
A szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz