wtorek, 14 sierpnia 2018

Co u mnie?

...Czy Cię to interesuje jeszcze Mój Drogi Czytelniku ? Cisza jest cholernie wymowna.

Byłam obecna ciałem i duchem , otaczał mnie zgiełk.
 Jestem milcząca i nie otwieram się przed Tobą, Ty milczysz również.
Czy to znaczy, że równowaga została osiągnięta? A może to tylko cisza przed burzą...
Nie wiem, co przyszłość przyniesie. Jestem pewna tylko jednego - to ,co wysyłasz-wraca. Prędzej czy później, wróci do Ciebie to wszystko, co dajesz z siebie. To jest prawo karmy. A karma to wredna suka, jak to mówi pewien typ, którego sympatią nie darzę , bo sam okazał się zdojonym gnojem...podając się wcześniej za przyjaciela. Nie ważne zresztą, jak kto to nazywa, ale ja osobiście wierzę w to, że wszystko co wysyłasz w świat wróci do Ciebie prędzej lub później ze zdwojoną siłą.

Czym jest uwarunkowana równowaga wewnętrzna i czy ma ona związek z akceptacją danej sytuacji, w której się znajdujesz? Myślę, że tak i to bardzo. Gdy walczysz z wiatrakami i myślisz,że cały świat sprzysiągł się przeciwko tobie, to czujesz ból i uważasz się za pokrzywdzonego. Kiedy jednak dojrzejesz i pogodzisz się z pewnymi rzeczami, przyjmiesz je , zaakceptujesz okoliczności i pokochasz sam siebie, świat ci się za to odwdzięczy harmonią. Nie osiągniesz jej jednak nigdy, gdy będziesz uciekał i zamykał za sobą drzwi, palił mosty...



Dlaczego nie maluję? Trudne pytanie. Co malować, gdy wyczerpały się już pomysły, gdy umarła nadzieja, że kiedyś ta twoja sztuka będzie dla kogoś czymś ważnym, dziełem życia, które chcę po sobie zostawić jako świadectwo uczuć, emocji, wspomnień.
Nie maluję bo nie. Może wrócę do tego jak znowu zwariuję , może wtedy, kiedy wewnętrzna walka znowu się rozpęta, może wtedy, gdy smutek zagości w moim życiu, lub tęsknota, lub narodzi się uczucie, które będę musiała wykrzyczeć światu. Na razie nie przeszkadza mi to, ze mam przerwę. Przerwę od wszystkiego tak naprawdę, od rozhuśtanych pospiesznych myśli, od bałaganu w głowie, którego nie ma jak okiełznać. Zwykła rzeczywistość tu i teraz odpowiada mi cholernie. Nie pragnę nic więcej.
Nawet nie wiem, czy chcę jeszcze pisać tego bloga. Czy jest mi to do czegoś potrzebne.
Czy warto pisać do tych, którzy czytając i tak nie wyciągają z tego wniosków, tylko oceniają.
Nie oceniam,nie zazdroszczę i nie współczuję, to moje motto. Każdy jest kowalem swego losu i jak się z tym czuje to tylko jego sprawa. Dopóki, dopóty nie krzywdzi tym innych.

Tymczasem 01: 58 w nocy a rano trzeba wyjść z psem, Po za tym jestem dziś zmęczona, to był trudny dzień. Idę przytulić się do snów...

Ten post adresuję do Ciebie Janie Kowalski czy jak tam się teraz nazywasz Behemocie jeden Ty. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek myślisz sobie wiedz, że świat jest mały, nie można uciec przed nieuniknionym choćbyś kasował wszystko, blokował, niszczył dowody i zmieniał tożsamość, to prędzej czy później staniesz twarzą w twarz ze swoim przeznaczeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz