Wino dziś wskazane.Wypiję tyle ile się da.Dzień dziecka o kant d.... rozbić.Nie,żebym piła wino z rozpaczy,ale chandra i brak na nią lekarstwa...Więc otworzyłam butelkę(nie powinnam bo antybiotyk...)i się dołuję do końca,aż zasnę snem błogim bez pamięci...Tak,tego mi brak chyba-odpoczynku po ciężkich dwóch tygodniach chorobowych...
Wino nie smakuje,ale trudno już,niech mu będzie,że zostanie wypite,pomimo złego smaku....Mołdawskie-muscat,nie wiem,czy takie lubię ale idę do lodówki po coś słodkiego do wina.Bo napisane,że dobre do deserów,więc wezmę sobie galaretkę z owocami lub coś takiego. Pochłonęłam już z rozpaczy dwie kanapki,pomidorki ,papryczkę i oliwki zielone nadziewane czosnkiem,a co mi tam!!!Niech tyję,niech śmierdzę czosnkiem,niech pęknę od tego zajadania!Niech pójdę spać,to dylematy się skończą...Otóż to:)
Spać......nie idę jeszcze.Jutro niedziela.Pośpię dłużej,o ile mój zegar biologiczny pozwoli się oszukać winem i nie zbudzi mnie jak dziś 5.10.
Słucham sobie Radka,tak na poprawę nastroju https://www.youtube.com/watch?v=8e_gz-q15as
Wino kończy się...Zjadłam galaretkę z owocami i babeczkę brzoskwiniową....Pękam już chyba...Brakuje mi jeszcze jakiejś sporej tabliczki czekolady mlecznej,to by już było niebo:)Ale nie ma,muszę się zadowolić czymś innym....a to jest środek zastępczy..........więc źle...Ale bywało gorzej,dlatego też nie narzekam,idę spać z szumem w głowie i miękkimi nogami...Dobranoc więc...;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz