Bo dziś miałam podły dzień.I musiałam odreagować.Malarsko.
Bo wszyscy mi na nerwy zadziałali dość dotkliwie...A ja nie umiem wziąć tego na klatę,więc muszę pomalować i tyle z tego radości.Złość,radość,ech te uczucia.No i co z tego wyszło?akt szybki,przekłamane skróty perspektywiczne,ale co tam.Liczy się kolor i nastrój obrazu.Nie wiem,co chciałam nim wykrzyczeć,ale na pewno pozbyć się złości...Jaki efekt? sama jeszcze nie wiem,sam to oceń drogi Czytelniku-Obserwatorze.Bo co ja mam malować,kiedy pleneru nie,modeli brak...pomysłów zero....No to się maluje co się widzi.....i tak to...jakoś wyszło....
Dobranoc,idę spać z nadzieją na lepszy dzień i lepsze obrazy:)Hihi,pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz