piątek, 19 sierpnia 2016

Ekstrakcja ósemki,dzień piątkowy dość napięty po ciężkim fryzjerskim zabiegu,czyli o tym,jak lekkie nie jest życie artysty....

Cholerny ząb.Najpierw bolał,potem pękł na tydzień przed planowanym usunięciem.Pękł na piętce od chleba.No i trzeba było poszukać w piąteczek po pracy czynnego gabinetu,który dokona ekstrakcji owego.Nie chcę nikogo zniechęcać do wizyt w gabinecie stomatologicznym ,ale to była jakaś jedna masakra.Wystarczyło,że usłyszałam nazwy narzędzi, które wymieniał chirurg do zabiegu.To już zrobiło ,,robotę". Potem ta dłużąca się godzina na leżącym fotelu,dźwięki,nieprzyjemne odczucia i ...wreszcie słowa lekarza-ząb usunięty.

Minęły 4 godziny,po około 2 i pół puściło znieczulenie i jestem wyjęta z życia obecnie.Jem papki,piję wodę popijając nią ketonal...mam nadzieję przespać noc.Bo na razie to twarz mi pęka.Dobrze,że mam to już za sobą,oj dobrze.

Jutro planowany festyn.Nie wiem,jaka czeka mnie noc,jeśli będzie ciężka,wtedy rezygnuję z udziału w festynie.Siła wyższa.

Taka ja,robię zabronione rzeczy,nie robię wskazanych... a potem męczę się...
Tak,jak na ten przykład wczoraj. Wymyśliłam sobie zmianę na głowie,zaangażowałam w nią domowników. I wszystko byłoby ok,gdyby nie zestaw ,,fryzjerski " mojego męża,który spowodował upierdliwe jego chrapanie do rana, przez co ja spać nie mogłam.
Zamiast pójść jak człowiek do fryzjera, to ja zrobiłam inaczej,co skutkowało niewyspaniem okrutnym...Ale kolor jest ;)

Idę spać,wyżaliłam się mojemu wiernemu Czytelnikowi,opisałam ostatnie moje przypadki,a teraz już nie mam siły twórczej i znikam obolała życiem...Dobranoc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz