Życie się kręci,wiruje cały świat.Nie,nie napiłam się wódki,po prostu tyle się dzieje.Powrót do pracy i takie tam.
W sobotę idę na festyn ,,pod latarnię".Muszę wziąć kilka obrazów.Tylko jakie?Które? W ubiegłym roku wzięłam dużo i dobre,m in. mój pastisz Mona Lisy.Ale padał deszcz,obrazy zmokły,zamokły i tyle.Teraz muszę lepiej się przygotować.
Mąż w domu,dzieciaki w domu,dobre jedzenie ( o tak,dogadzam sobie ) i towarzyskie spotkania.
Co po za tym?
Cztery pory roku prawie zaakceptowane :)
Szykuje się nowe zamówienie,nie powiem za dużo,ale tyle,że na tym obrazie będę mogła nabrać rozmachu :) Ma być duży format,a w tle piękny pejzaż.Więc znowu będę miała co robić.
Tymczasem lecę zaraz do mojej I. Będziemy we dwie pisać dobry biznes plan.Ona ma tartak, ja kamieniołom, więc stworzymy coś mega potrzebnego z dostępnego nam materiału...Fabrykę młotków.Aby durni faceci mogli sobie z głowy wybić durne pomysły :) Ha.Tyle na dziś.Dobrego wieczoru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz