Trudny dzień,tym bardziej,że noc zarwana.Dlaczego?Z nerwów chyba.Z przejęcia,strachu i ogólnie nie wiadomo z jakich irracjonalnych przyczyn.W pracy dzień aktywny,nie tak miał wyglądać,ale bilans ogólny chyba na plus.Tak mi się zdaje.Choć moje osobiste wrażenia nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością,to wydaje mi się,że nie zostałam znokautowana,choć było blisko.Oczekiwania innych względem mnie mogą się różnić od tego,czego sama od siebie oczekuję.Jednak wiem ,że muszę dać radę,choćby świat się walił,palił.No i znowu stres,bo jutro mam zaplanowanych kilka rzeczy,które muszę wykonać.Czy to się uda?No,zobaczymy.
Ty myślisz,że ja silna jestem,ale to tylko pozory...W środku okruszek mały,bezbronny,stęskniony czułości i delikatności.Ale cóż to,trzeba być twardym a nie miękkim:)Uzbroić się w uśmiech i nim porażać ludzi,jeszcze pewność siebie i asertywność,no i co jeszcze?Ty może to zauważyłeś we mnie,a ja nie wiem,jak to nazwać...Ok,będę silna,dla siebie i dla (...).
Porządki zaczęłam od swojego biurka,czyli czegoś czego nie mogłam osiągnąć od kilku tygodni.Teraz widać kolor blatu,jest ład i estetyka.O to chodzi?No dobra,będę systematyczna.Tak sobie powtarzam jak mantrę.Teraz jeszcze to postanowienie przenieść na płaszczyznę zawodową,to może będzie sukces.Ech.Jaka ja przerażona jestem,tym,co mnie czeka.Ale czytam tą magiczną książkę co podobno ma zmienić moje życie nie do poznania:)hehe,może choć ociupinkę?Teraz muszę się wziąć w garść i wyspać,bo Zombie to nie jest moja prawdziwa twarz;)Lecę więc...do jutra,pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz