poniedziałek, 2 czerwca 2014

Już mi lepiej.

Bo maluję:) Jednak utwierdzam się w przekonaniu,że moje życie bez malowania jest niewiele warte.Bo zaraz jakieś doły,padoły i wszystkiego się odechciewa.Ale jak już stanę do sztalug i coś tam bazgram,to od razu wszystko nabiera kolorów!No!
Dziś początek tygodnia.
Wczoraj szkicowałam,ale jak widzisz szkic nie należał do super udanych.Poza poprawnością proporcji-oczy jak u kota ze Shreka,albo zezowate jakieś takie były.Mam nadzieję,że farbą udało mi się poprawić błędy ,przynajmniej te rażące.Tymczasem Dama z łasicą spogląda na mnie ze sztalug swoim tajemniczym wzrokiem z lekkim uśmiechem.Chyba jestem zadowolona,jak na drugi dzień pracy nad obrazem...mam powód?
Nie kratkowałam sobie oryginału,nie kalkowałam w żaden sposób, rysowałam na żywca.Wiem,że łatwo jest sprofanować ten obraz(wielu już się to udało....),ale mam zamiar namalować go poprawnie,przynajmniej dość dobrze,aby się pod nim podpisać.A to jest wyzwanie.Jeśli mi się uda,to nie przestraszę się już niczego.Tymczasem nie chcę mówić hop póki nie przeskoczę,ale na razie mam zapał.Bo tęsknota za malowaniem jest silniejsza od wszystkiego:)
Właśnie dostałam reprymendę od znajomej malarki,że mam natychmiast przestać gadać o swych trudnościach podczas malowania.Ja gadam?Nieeeee,skądże,ja uważam,że moja dama z gronostajem będzie równie dobra jak oryginał,bo będzie moja!!! Moja interpretacja tego obrazu,moja praca od początku do końca,mój styl:)))No,trochę pozytywnego myślenia i będzie git!Tym pozytywnym akcentem kończę na dziś i malowanie i pisanie....po prostu udaję się na spoczynek łóżkowy:D  Dobranoc Nocnym Markom i nie tylko,hihi.C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz